poniedziałek, 29 czerwca 2015

Magdalena Parys - "Tunel"

źródło
TYTUŁ: Tunel
AUTOR: M. Parys
WYDAWNICTWO: Świat Książki
DATA WYDANIA: 2011
STRON: 288


Rok 1981, NRD i RFN - Berlin podzielony, wielki mur oddzielający rodziny, przyjaciół, po jednej stronie szaro i buro, po drugiej wolność. To w takich czasach przyszło żyć naszym bohaterom, braciom - Franzowi i Romanowi - jeden po wschodniej stronie, drugi po zachodniej. Gdy rodzice już nie żyli a bracia zostali sami, mając tylko siebie, Roman postanawia za wszelką cenę  wydostać Franza z Berlina wschodniego - wpada na pomysł wykopania tunelu od murem. Franz bardzo zapalił się na ten pomysł, chciał uciekać, zapał Romana osłabł, ale skompletował ekipę która kopała. Jednak wszystko było dziwne, za łatwo im szło, nikt o nic nie pytał, a Franz zaraz po ucieczce został dyrektorem szkoły - Alfredem - dziwne, jakim sposobem?
Po latach jeden z tych co kopali - mały Piter chce rozwiązać zagadkę śmierci jednego z kolegów - Klausa, wtedy głównodowodzącego kopaniem tunelu. Czy te sprawy mogą mieć coś ze sobą wspólnego? Jak wtedy było naprawdę?  Co się wtedy wydarzyło?

Cała książka to wspomnienia kilku osób, tych co kopali, lub w inny sposób byli powiązani, niby oddzielne historie, ale łączą się w całość, jak pasujące do siebie elementy układanki.  Wspomnienia o ucieczce, o wojnie, o życiu w podzielonym Berlinie - wschodnim i zachodnim, o strachu - który pozostał do dziś, o miłości, wywiad, tajna policja, przemyt i tytułowy tunel.

Ja pamiętam tamte czasy, może nie tak dobrze, bo i co mogło interesować wtedy takie dziecko, ale obalenie muru to było wielkie wydarzenie, z zapartym tchem siedzieliśmy i oglądali w telewizji, był rok 1989.  Stał tak przez 28 lat, pochłonął wiele ludzkich istnień, rozdzielał rodziny i przyjaciół.
Autorka trzyma nas w napięciu od pierwszych kartek, wprowadza w nas w inny świat, którego już nie ma, poznajemy ludzi, rodziny i ich tajemnice oraz pragnienia, politykę rządzącą wtedy światem. Dobrze skonstruowana powieść obyczajowo - polityczna z elementami thrillera, ale powiem Wam że nie jest to książka dla każdego, trzeba wczuć się w ta atmosferę, trzeba wiedzieć co wtedy ludzie czuli, jak żyli. Dla tych co znają tamte czasy, będą to wspomnienia, czasami bolesne, dla innych będzie to spotkanie z historią. Warto przeczytać.

Moja ocena: 4,5/6


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
"Z półki"



czwartek, 25 czerwca 2015

Louisa May Alcott - "Małe kobietki"

źródło
TYTUŁ: Małe kobietki
AUTOR: Louisa M. Alcott
WYDAWNICTWO: MG
DATA WYDANIA: 2012
STRON: 306

Rodzina Marchów, przed laty wiodło im się dobrze, ale los bywa przewrotny, teraz liczą się z każdym groszem. Żyją skromnie, ale są rodziną bardzo się kochającą, rodzice wpajają swoim czterem córkom zasady (prowadzenie gospodarstwa domowego, szycie, skromność, modlitwa która ma dać im ukojenie i poprzez nią mają pracować nad swoimi charakterami), dzięki którym będą dziewczętami skromnymi ale z mnóstwem zalet. 

Mama - zwana Mamisią, pracująca i wychowująca swoje cztery córki. Zawsze jest przy nich i służy im dobrą radą, chce wychować swoje córki na dobre i pracowite dziewczęta, by w życiu były szczęśliwe. Ona sama to chodzące dobro, współczująca i dobroduszna, nie odmówi nikomu pomocy. Nie tylko mama dla dziewcząt, ale również ich powiernica i przyjaciółka, jej córki są dla niej najważniejsze, są jej światem.

Tata - kapelan, obecnie przebywa poza domem, uczestniczy w wojnie secesyjnej po stronie Unii. 

Meg - szesnastoletnia, najstarsza z córek państwa March, wyrastała na prawdziwą piękność. Lubi matkować młodszym dziewczętom, pracuje jako guwernantka - nie lubi swojej pracy, uwielbia luksus - suknie, pantofelki na wysokich obcasach, wesołe towarzystwo, przyjęcia, wyprawy, jednak rodzina nie jest majętna i Meg musi sama pracować. 

Jo - a właściwie Josephina, piętnastolatka która jest niczym chłopak, wszędzie jej pełno, posiadaczka pięknych długich włosów które były jej dumą, zarabia dotrzymując towarzystwa swojej starej ciotce March, miłośniczka książek - w przyszłości sama chce być sławną pisarką.

Beth - tak naprawdę Elizabeth, trzynastolatka, miła, spokojna, o cichym głosiku, ale z wielkim talentem do muzyki i śpiewu, pianino to jej życie. Całe dnie spędza w domu pomagając gosposi w jego utrzymaniu, tu się uczy, jest wylękniona i boi się ludzi, opiekuje się swoimi lalkami jak własnymi dziećmi. 

Amy - najmłodsza, z manierami wielkiej damy i słownictwem które nie zawsze jest odpowiednie do sytuacji, rozpieszczana co doprowadza ją do manii wielkości i próżności, marudząca.

Ameryka, zima, Boże Narodzenie, dziewczęta wspólnie zastanawiają się co sobie kupić za swoje skromne oszczędności, w końcu są święta, czas radości i prezentów. Jednak po wspólnych naradach postanawiają że każda kupi coś dla mamy od siebie. Wieczór, rozmowy z mamą i list od taty który jest jedyną nicią łączącą rodzinę. Dziewczęta za namową mamy, by kształtować swoje charaktery i pracować nad sobą będą w ciągu całego roku odgrywać "Wędrówkę pielgrzyma". I tak to poznajemy rok z życia czterech "małych kobietek", ich wzloty i upadki, łzy, pierwsze miłostki, tęsknoty, smutki i radości, braterską przyjaźń z osieroconym sąsiadem i jego groźnym dziadkiem, zabawy, psoty i figle. Widzimy również jak dojrzewają, jak kształtują się ich charaktery, jak z małych dziewczynek stają się małymi kobietkami.

Jestem ogromnie zaskoczona tą książką, spodziewałam trudnego języka, męczących opisów i nie specjalnie wciągającej fabuły, ale skusiłam się na nią bo w końcu to klasyka, a ja książki nie czytałam.
I co, jakże się myliłam - rewelacyjna książka, po prostu jestem nią zachwycona. Autorka zabrała nas do Ameryki w lata sześćdziesiąte XIX wieku, gdzie poznajemy niezwykłą rodzinę i jej przyjaciół. Język którego tak się obawiałam jest prosty i lekki, opisów bardzo mało, a cała fabuła interesująca i wciągająca, bohaterowie - wyraziści, ciekawi, wprost fascynujący, humor i interesujące dialogi. Jeżeli ktoś obawia się że w książce będzie za dużo umoralniających tekstów, że cała praca nad charakterami i pokładanie nadziei w Bogu będzie nudne i mało wciągające - nic bardziej mylnego. "Małe kobietki" mają w sobie ogromne pokłady nadziei, zabawy, humoru, oczywiście patriotyzmu, bo nie możemy zapomnieć że to czasy kiedy trwała wojna secesyjna. Czytając książkę czujemy jak z kartek bije ciepło i matczyna miłość, czuć ciepło domowego ogniska i więź która łączy rodzinę.
Jak już wspomniałam osobiście jestem książką zachwycona i tym którzy jej jeszcze nie czytali gorąco polecam, klasyka - ale taka którą warto przeczytać.

Z przyjemnością przeczytałabym dalsze losy bohaterek, ale nie wiem czy w Polsce były te książki wydane: "Małe kobietki. Dobre żony", "Mali mężczyźni", "Chłopcy Jo". Obszukałam internet i nie trafiłam na polskie wydania, może Wy coś o tym wiecie?

Plakat z filmu "Małe kobietki" z 1994 r.
źródło


"Małe kobietki" były kilka razy ekranizowane, ale do najbardziej znanej ekranizacji należy film z 1994 roku, gdzie reżyserem była australijska - Gillian Armstron. Film był nominowany do trzech Oskarów i je zdobył: dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej (Winona Ryder), za najlepszą muzykę filmową, za najlepsze kostiumy. Nie oglądałam filmu, ale na pewno będę chciała go obejrzeć, a jak widzicie na plakacie główne role zagrały same znakomitości.

Krótko podsumowując, świetna książka którą gorąco polecam i i nie ważne jaki macie gust literacki, to książka która na pewno Wam się spodoba.

Moja ocena: 6/6 







Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Dorocie z Wydawnictwa MG



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
"Z półki"



niedziela, 21 czerwca 2015

Katarzyna Pisarzewska - "Zbieg okoliczności"

źródło
TYTUŁ: Zbieg okoliczności
AUTOR: K. Pisarzewska
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
DATA WYDANIA: 2013
STRON: 408


Gosztowo, małe miasteczko niedaleko Warszawy. Tutaj stare miesza się z nowym, stare rodziny, mieszkańcy i nowo pobudowani. Różni ludzi, poglądy, zawody - spokojna cicha miejscowość, gdzie każdy wiedzie spokojny żywot. Do czasu ... 
Pewnego dnia na ulicy jednego z nowo pobudowanych osiedli zostaje znaleziona martwa kobieta - zamordowana, tego samego dnia wieczorem młody chłopak rzuca się pod pociąg - samobójstwo, jak się okazuje nie - to również morderstwo. Policja szuka powiązań, świadków, motywów, ale brak nitek, skojarzeń, nie mają czego się uchwycić, błądzą i szukają mordercy. A może morderców?
Jednocześnie w szkole podstawowej w klasie VI a dzieją się dziwne rzeczy, wygląda to niewinnie, ale jakby ktoś specjalnie w tej klasie prześladował dzieci: powieszony pies, erotyczne zdjęcia, karteczki z wyzwiskami. Kto i dlaczego uwziął się na te klasę?
Policjantka Maria i szkolna psycholog Anita łączą siły by wyjaśnić sprawy w szkole. Jednocześnie podczas śledztwa i szkolnego dochodzenia wychodzą na jaw różne skrywane prywatne i miasteczkowe tajemnice.

Ciekawa książka, co prawda nastawiłam się na kryminał ale sprawy się toczyły trochę niemrawo, niby było  śledztwo, ale nie ono odgrywało tu główną rolę. Ciekawie skonstruowane małomiasteczkowe, niemalże wiejskie społeczeństwo ich: przekrój, tajemnice, więzi rodzinne, koleżeńskie, romanse, podejście do życia, chęć wolności, wspomnienia, nastolatki i ich problemy, nasze wady i zalety. Autorka poruszyła również kilka poważnych tematów jak aborcja, czy pornografia dziecięca, ale te tematy były tylko muśnięte, również nie one były głównym tłem książki, a po prostu zwykłe więzi i relacje międzyludzkie. Całościowo czyta się lekko i szybko, język prosty, akcja w miarę utrzymuje szybkie tempo, ciekawa fabuła - wielowątkowa. Ogólnie interesująca książka i z przyjemnością ją przeczytałam, chętnie sięgnę po drugi tom, polecam.

Moja ocena: 4/6


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:



czwartek, 18 czerwca 2015

Anna Klejzerowicz - "Medalion z bursztynem"

źródło
TYTUŁ: Medalion z bursztynem
AUTOR: A. Klejzerowicz
WYDAWNICTWO: FILIA
DATA WYDANIA: 2015
STRON: 320

Podczas sprzątania i porządkowania rzeczy po babci, w starej komodzie Ewa z Andrzejem znajdują schowaną starą kopertę, po otwarciu wydobywają z niej medalion z bursztynem i list do mamy Ewy - Haliny. W nim to babcia Ewy - Maria wyjawia że, Halina jest hrabianką i nazywa się inaczej - w jej żyłach płynie niemiecka krew. Dla obu jest to szok, szukają pozostawionego przez Marię dziennika, by dowiedzieć się jej historii. Ale Halina boi się odkryć prawdy, podchodzi do tego z dystansem, dzieląc się z córką nielicznymi wspomnieniami z dzieciństwa i  tym że była adoptowana, ale ta wiadomość zawsze była jakoś pokrętnie przekazywana. Jednak Ewa chce poznać prawdę o swoich przodkach, wciągają do współpracy dziennikarza, który coś odkrywa - niespodziewanie ginie jadąc do nich, jego śmierć jest dziwna, tak jak przed laty śmierć dziadka Ewy. Pałeczkę w dochodzeniu po zmarłym dziennikarzu przejmuje jego przyjaciel. Od prowadzenia sprawy zaczynają się dziać wokół nich dziwne rzeczy: włamania, kradzieże, pobicia, a nawet morderstwa. Czy to może mieć coś wspólnego z medalionem? Czy ktoś chce ich zastraszyć? Czy komuś może zależeń na tym by prawda nie została odkryta? Komu i dlaczego? Czy przeszłość może być aż taka straszna?

To moje drugie spotkanie z autorką, pierwsze miało miejsce jakiś czas temu, gdy w moje ręce przywędrowała książka "List z powstania", która bardzo mi się podobała, a styl autorki przypadł mi do gustu. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po następną jej książkę i nie zawiodłam się na niej.
Od pierwszych kartek czujemy narastającą zagadkę, tajemnicę skrywaną sprzed lat, która gdy ujrzy światło dzienne może wiele zmienić. Razem z bohaterami przemierzamy korytarze historii by odkryć tajemnicę i poznać przeszłość. Książka o miłości, zagadce, tajemnicy, wrogości, nienawiści, o poznawaniu siebie i nawiązywaniu na nowo relacji matka - córka, starych dziejach. Język prosty, brak zbędnych opisów, akcja dzieje się szybko, nie ma nudy i czyta się szybko, książka wciąga nas w swoja historię od pierwszej do ostatniej kartki - wciąga, jest interesująca. Kryminał z wątkiem historycznym, jeżeli interesuje Was poznanie historii medalionu z bursztynem to zapraszam do lektury.

Moja ocena: 4,5/6


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:



wtorek, 16 czerwca 2015

Olga Rudnicka - "Do trzech razy Natalie"

źródło
TYTUŁ: Do trzech razy Natalie
AUTOR: O. Rudnicka
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
DATA WYDANIA: 2015
STRON: 384


Odkąd poznały się, ich życie się zmieniło, każda inna a ... nazywają się tak samo - każda to Natalia Sucharska (tatuś był bigamistą i swoim córkom dawała takie samo imię, no przecież nie mogły mu się mylić). Po licznych perypetiach I wydarzeniach w życiu sióstr zapanował w miarę ład i porządek, ale tylko do czasu. Jeden wieczór i noc zmieniły znowu życie sióstr ze spokojnego w prawdziwy kataklizm. 
Anna - jest w ciąży, nie planowała, jest przerażona, obgryzła paznokcie!!! w jej oczach czai się przerażanie, a jej chłopak Marian zadał najgłupsze pytanie gdy dowiedział sie o dziecku "Czy to jego?". Magda - twarda z własnym image, mieszka z Natką i Darkiem swoim chłopakiem, jednak jej stabilizacja została zburzona - Darek się jej oświadczył, a ona ... uciekła z restauracji. Natka - najmłodsza z sióstr, była na wymarzonej randce, z facetem do którego wzdychały wszystkie dziewczyny na studiach, ona w skowronkach a on - poprosił o numer do jej siostry Magdy. Co zrobiły dziewczyny, no co mogły zrobić - w tę sama noc (zaznaczę że każda z osobna) przyjechały do Mechlina, gdzie mieszkały Natalia z trójką swoich dzieci i narzeczonym, oraz Nata - pisarka. W środku nocy, każda po kolei zjawiły się w domu, przy tym Natka wjechała Magdzie w tył samochodu. Co może wydarzyć się w domu, gdy pod jednym dachem zjawia się pięć sióstr Sucharskich - jak nazwali by to ich panowie - zlot czarownic. Ale nasze kochane panie w końcu są siostrami, a całe zło świata przez kogo - no wiadomo, przez mężczyzn, dlatego nieoczekiwanie wyjechały na wakacje - do Międzyzdrojów, zostawiając panów z dziećmi, domem i całym ambarasem którego narobili. Miały wypoczywać, leżeć, czytać, zwiedzać, ale nie były by sobą gdyby nie wpakowały się w aferę kryminalną, (trup, włamania, porwanie) która będzie miała swoje zakończenie w ich rodzinnym domu. Z Międzyzdrojów do Mechlina - to nie może być zwykła sprawa :)

TAK, TAK, TAK :) kocham siostry Sucharskie - kobiety z pazurem, barwne i nietuzinkowe, z ciętymi językami. I podobnie jak w poprzednich dwóch częściach - "Natalii 5" i "Drugi przekręt Natalii", tak i w tej wartka i wciągająca akcja od pierwszej do ostatniej kartki, pełna humoru, świetnych dialogów i niecodziennych, dziwnych i wesołych sytuacji. Główne role odgrywają Natalie, choć w tej części i ich panowie mieli dużo do powiedzenia :) a dzieci nie pozostają w tyle :) Kryminał z humorem to jest to co bardzo lubię, a ta książka zapewniła mi lekki, wesoły i relaksujący wieczór :) Wiem za dużo uśmieszków ale gdy spotykam siostry S. to nie mogę się powstrzymać od śmiechu - są rewelacyjne - polecam i zachęcam Was do sięgnięcia po trylogie o siostrach S. - macie gwarantowany relaks.

Jednego tylko nie mogę przeboleć i jest mi z tym bardzo smutno, autorka zapowiedziała że to ostatnie spotkanie z siostrami Sucharskimi  buuuuuuuu - ale dała też nadzieję, że może w przyszłości spotkamy Natalie staruszki :) lub bliżej poznamy latorośle sióstr Sucharskich :) czekam :)

Moja ocena: 5/6

Książę przeczytałam w ramach wyzwań:


sobota, 13 czerwca 2015

Iwona Banach - "Szczęśliwy pech"

źródło
TYTUŁ: Szczęśliwy pech
AUTOR: I. Banach
WYDAWNICTWO: Nasza Księgarnia
DATA WYDANIA: 2013
STRON: 288


Reginalda Kowalska, już samo imię mówi że to chyba nie jest zwyczajna kobieta, o tak, nie jest to zwyczajna dziewczyna. Zawsze w koło niej dzieją się dziwne i niespotykane rzeczy, ona sama nie widzi w tym nic dziwnego ani ich nie zauważa, przecież to normalne. Zadziwiające jest to że mimo kataklizmu i zniszczenia które pozostawia po sobie, jej nigdy nic się nie stało - można powiedzieć że kłopoty to jej specjalność. Niestety jest bez pracy, nigdzie długo nie zagrzała miejsca - ciekawe dlaczego? Teraz chce być pisarką, wydała jedną książkę za własne pieniądze w wydawnictwie znajomego. Konto prawie świeci pustakami, a weny brak by pisać drugą książkę, za namową mamy wyjeżdża w ciche i ustronne miejsce by tam napisać wreszcie ten upragniony romans. Podnajmuje pokój w domku, niestety na miejscu okazuje się że tak naprawdę pokój był nie do wynajęcia, Rafał po rozwodzie z żoną ma dom na spółkę, on tu mieszka a była żona by zrobić mu na złość wynajmuje pokoje. Rafała jednak godzi się na zamieszkanie Regi - tak pieszczotliwie ją nazwał i nawet nie wiedział na co się godzi. Strach, zniszczenie, groźba śmierci zapanowały nad domem i jego mieszkańcami. Ale przecież Regi to w gruncie rzeczy, mimo swoich licznych wad to miła, sympatyczna i ładna dziewczyna, a że ma pecha - trudno. Czy można się w niej zakochać, nie bojąc się o własne życie?

Świetna w swojej prostocie - tak, takiej książki trzeba mi było :) lekka, łatwa i przyjemna :) Z humorem, z całą gamą rewelacyjnych niesamowitych sytuacji, w końcu główna bohaterka to kobieta która nie chce, a jednak za jej przyczyną dzieje się wiele, nawet za wiele :) Niebezpieczne sytuacje, poszukiwania skarbu, morderca grasujący w mieście, była żona, dziwni współlokatorzy, komedia pomyłek i gagów, z happy endem. Tempo akcji jest szybkie i nic w tym dziwnego, z taką kobietą jak Regi wszystko musi toczyć się szybko, język prosty. Świetnie się przy niej zrelaksowałam i uśmiałam, jeżeli macie ochotę na lekturę lekką, prostą i z humorem jest to idealna książka. Gorąco polecam i zachęcam :)

Moja ocena: 4,5/6


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:


środa, 10 czerwca 2015

Andrew M. Greeley - "Biskup i Trzej Królowie"

źródło
TYTUŁ: Biskup i Trzej Królowie
AUTOR: A.M. Greeley
WYDAWNICTWO: PROMIC
DATA WYDANIA: 2015
STRON: 384

"Cóż, musimy odzyskać Trzech Króli, żeby uratować święta Bożego Narodzenia!  
Dopilnuj tego, Blackwood!" [1]

John Blackwood Ryan - biskup pomocniczy Chicago, Irlandczyk, detektyw w sutannie, nie lubi podróży, ale jednak ciekawość i żyłka detektywistyczna zmuszają go do podróży i to do dalekich krajów, jeszcze kardynał Cronin jest osobą która wpływa na jego podróże :) - oczywiście wydaje mu służbowe polecenie. Blackwood jest cichy, spokojny, jego bronią jest myślenie - jak u Sherlocka Holmesa, który jest jego ulubionym bohaterem. Zawsze gdy Blackwood zasiada do spożywania czy to jedzenia czy picia koło niego materializuje się chochlik który zjada te przysmaki :) - tak mówiąc między nami u mnie chyba też jest taki chochlik :) 

Tym razem wraz ze swoim siostrzeńcem Peterem wyruszają do Kolonii by rozwiązać zagadkę kradzieży Relikwii Trzech Króli, ich sprzymierzeńcem i pomocnicą będzie była dziewczyna Petera - Cindasue. Czy tylko była, to się okaże, bo między młodymi strasznie iskrzy. Są sobą zachwyceni, ale Cindy skrywa pewną tajemnicę ze swojego życia. Czy wyjawienie jej może zniszczyć ich miłość? 
W tym samym czasie gdy młodzi prowadzą swoje miłosne podboje, Blackwood podąża śladem relikwii. Czy jego domysły są prawidłowe? Kto i dlaczego ukradł relikwię Trzech Króli? a może nie było żadnej kradzieży?

"(...) Jego Eminencja niczym purpurowy odrzutowiec włączył dopalacze i wybiegł z mojego mieszkania,
 zanosząc się - jak zwykle w takich okolicznościach - wariackim śmiechem" [2]

W książce prawdziwą gratką dla miłośników  nie tylko przygody i zagadki są ciekawe opisy wydarzeń historycznych i budowli, no i oczywiście relikwii. Jeżeli już ktoś się krzywi na opisy to śpieszę z wyjaśniam że są świetnie wplecione w całą fabułę, napisane lekko i czyta się je z zainteresowaniem, a nawet przypuszczam że bez nich nie mielibyśmy tak wyraźnej, klarownej i interesującej fabuły. Biskup Blackwood to ciekawa postać, która podąża śladem zagadek, ale kolorytu całej książce dodaje Cindasue, kobieta drobna, delikatna, ale z ikrą, do tego gadająca gwarą góralską. Całości dopełnia humor, ciekawe dialogi i prosty język, akcja biegnie miarowo nie da się nudzić, czyta się szybko i z ciekawością.
Z tego co się zorientowałam czytając tę książkę to że były poprzednie części, ale niestety nie czytałam ich i żałuję, mam nadzieję że jeszcze nadrobię zaległości, bo książka przypadła mi do gustu i chętnie poznam bliżej biskupa Rayana i jego ekipę :)
Jeżeli lubicie książki detektywistyczne z historią w tle, to jest to lektura dla Was, z którą spędzicie ciekawy i interesujący wieczór. Gorąco polecam.

[1] Andrew M. Greeley "Biskup i Trzej Królowie", wyd. PROMIC, 2015, str.20
[2] tamże str. 20

Moja ocena: 5/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Agnieszce z wydawnictwa PROMIC



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:



poniedziałek, 8 czerwca 2015

Steve Stevenson - "Agata na tropie. Miecz króla Szkocji"

źródło
TYTUŁ: Miecz króla Szkocji
SERIA: Agata na tropie
AUTOR: S. Stevenson
WYDAWNICTWO: Wilga
DATA WYDANIA: 2015
STRON: 144


Agata Finder - dwunastolatka, obdarzona niezwykłą pamięcią i intuicją. Marzy o pisaniu książek detektywistycznych i podróżuje po świecie, aby rozwiązywać najbardziej dziwne i zawikłane zagadki. Towarzyszą jej zwariowany kuzyn Larry (jest studentem prestiżowej szkoły dla detektywów), wierny kamerdyner Pan Kent (były bokser) oraz kot Watson (pupil Agaty).

Tym razem Agata wraz z kamerdynerem i kuzynem Larrym przebywają na wakacjach u dziadka Godfreya w Szkocji, by jak co roku tradycyjnie odbyć lot balonem. Niespodziewanie Larry dostaje wiadomość ze szkoły o popełnieniu przestępstwa, a on jako ich student musi przed zachodem słońca rozwiązać zagadkę, inaczej obleje egzamin. Oczywiście Larry widzi swoją nadzieję w Agacie, która pomoże mu w rozwiązaniu zagadki. Cała czwórka (Larry, Agata, dziadek i kamerdyner) wyruszają balonem do zamku Dunnottar w Aberdeen, by tam odkryć, kto ukradł legendarny miecz króla Szkocji - Roberta Bruce'a. 
Sprawa nie jest prosta, miecz został skradziony podczas uroczystego otwarcia wystawy, wszyscy jej uczestnicy zostali uśpieni a w tym czasie złodziej dokonała kradzieży, jedyną osobą co nie zasnęła była sekretarka która wyszła na zewnątrz by poszukać torebki. Młodzi detektywi na miejscu znajdują dużo śladów i wiele niewiadomych. Czy uda im się powiązać fakty? Czy odnajdą legendarny miecz? Czy wykryją złodzieja?

Nowa seria książek dla dzieci którą odkryłyśmy w bibliotece, a że córka lubi książeczki detektywistyczne to od razu je wypożyczyła, z ciekawości ja również przeczytałam. Główną bohaterka jest dwunastolatka, która przeżywa ciekawe przygody i rozwiązuje zagadki detektywistyczne. Interesująca fabuła i postacie, książeczka z humorem i newsami historycznymi, napisana prostym językiem, a trudniejsze wyrazy są na dole stron tłumaczone, duże litery. W środku znajdziemy rysunki postacie które występują z ich krótką charakterystyką, oraz mapę i cel podróży, a na końcu mamy notatnik detektywa. Książeczka zarówno mnie jak i córce bardzo się podobała, i obie stwierdziłyśmy że jedynym minusem książki są w środku czarno-białe rysunki, uważamy że kolorowe dodały by książce więcej emocji.  Polecamy książeczki małym detektywom i poszukiwaczom przygody :)

Moja ocena: 5/6

Książeczkę przeczytałam w ramach wyzwań:




piątek, 5 czerwca 2015

Katarzyna Zyskowska-Ignaciak - "Upalne lato Gabrieli"

źródło
TYTUŁ: Upalne lato Gabrieli
AUTOR: K. Zyskowska-Ignaciak
WYDAWNICTWO: MG
DATA WYDANIA: 2015
STRON: 274

Gabriela Kern, pisarka, rozwódka, matka Janka - już dorosłego syna. Kilka lat temu opuściła Warszawę i zaszyła się na mazurskiej wsi w małym drewnianym domku, gdzie cieszy się ciszą i odnalazła spokój. Spokój którego tak jej brakło po śmierci ojca, kiedy wszystko się zawaliło, odczuwała nie tylko jego brak, ale padł cały jego mit, za sprawą teczek znalezionych w biurku. Efektem całej tej sytuacji była najnowsza powieść Gabi "Profesor", która od początku wywoływała kontrowersje i domysły. Gdy znów świat zaczyna wydawać się spokojny i idealny, gdy już Gabi zapanowała nad sobą i emocjami, wszystko zostaje zburzone, jeden telefon z Francji powoduje całą lawinę wspomnień, złych, niechcianych, odrzucanych - jej matka umiera. Ale przecież matka dla niej nie istnieje, to tylko słowo i parę wspomnień, nieobecna w jej życiu, krucha, eteryczna i on Maciej. Nie może tam pojechać, nie chce, już nigdy - musi zapomnieć, nie ma tam nikogo dla kogo warto byłoby pojechać. Ale czy na pewno te wspomnienie można wymazać, zapomnieć - syn Gabi tak nie uważa. 

"Każdy z nas, także pani, jest sumą przeżyć rodziców, dziadków, przodków... Nasze życie jest tylko jednym z klocków domina" [1]

Gabriela to wnuczka Marianny, córka Kaliny. Trzy pokolenia kobiet - babcia, matka, córka, zagubione, nieszczęśliwe, samotne, nie czujące więzi, szukające zapomnienia, kochające. Przeszłość ciągnie się za nimi, niedomówienia, skrywane tajemnice, wszystko to powoduje że każda z nich szukała swojej miłości i miejsca. na ziemi. 

"Wybaczyła pani ojcu. (...) Niezwykle ciekawie pani pisze o przebaczeniu (...) Zresztą, czy przebaczenie nie bardziej potrzebne jest przebaczającemu?" [2]

Czy Gabi zdecyduje się na oczyszczającą podróż? Czy przebaczy? Czy wszystkie tajemnice i niedomówienia zostaną wyjaśnione? Czy trzy pokolenia kobiet znajdą spokój?

Nie mogłam się doczekać kiedy przeczytam tę książkę, poprzednie dwie części zachwyciły mnie i porwały (o książkach TUTAJ) . Tak było i tym razem, kartki pełne emocji, krzyku i wspomnień. Książka o: przebaczeniu, poszukiwaniu dobrych wspomnień, zrozumieniu, miłości tej dobrej i złej, urażonej dumie. Autorka językiem prostym raczy nas wspaniałą historią która jest  idealnym zwieńczeniem całej sagi. Trzy kobiety, niby każda inna a jednak łączy ich wiele i nie są to tylko więzi rodzinne. Jak już wspomniałam język prosty ale jednocześnie piękny, opisy mimo że są liczne czyta się je lekko. Całość świetna i żałuje że to już koniec. Koniecznie musicie przeczytać.

[1] Katarzyna Zyskowska-Ignaciak "Upalne lato Gabrieli", MG, 2015, str. 161
[2] tamże str. 161

Moja ocena: 5,5/6

Upalne lato

Upalne lato Marianny / Upalne lato Kaliny / Upalne lato Gabrieli


Za możliwość przeczytania książki dziękuje pani Dorocie z Wydawnictwa MG



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:


środa, 3 czerwca 2015

Jonas Jonasson - "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"

źródło
TYTUŁ: Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął
AUTOR: J. Jonasson
WYDAWNICTWO: Świat Książki
DATA WYDANIA: 2015
STRON: 416


Allan Karlsson właśnie obchodzi swoje setne urodziny, będzie wielka uroczystość - przyjęcie, goście, kwiaty, gratulacje, życzenia. Jednak Allan ma inne plany na ten dzień, postanowił ulotnić się z domu opieki. W tym celu wyszedł przez okno swojego pokoju i udał się przed siebie. Idąc tak bez celu chciał uciec jak najdalej od domu opieki i siostry Alice, jego końcowym w tym dniu przystankiem okazał się dworzec autobusowy, tutaj Allan wsiadł do autobusu i poprosił o bilet za pięćdziesiąt koron - tak dojechał do stacji Byringe. Jednak wybierając się w tą podróż Allan już na początku zrobił coś co pociągnęło za sobą całą gamę nieprzewidzianych sytuacji: pościg policji, spotkania z bandytami, słoń, ucieczki, nowi przyjaciele, podejrzenie o morderstwo a nawet o potrójne morderstwo - a to wszystko za sprawą jednaj walizki którą Allan po prostu przywłaszczył sobie na dworcu autobusowym, oczywiście nie to było jego zamiarem gdy uciekał przez okno, ale stało jak się stało. 

Allan Karlsson nie jest zwykłym stulatkiem, on tak po prostu nie przeżył swojego życia. Allan zabiera nas ze sobą nie tylko w ostatnią podróż ze stulatkiem, ale również poznajemy jego życie od najmłodszych lat, a nie było ono nudne i monotonne. Razem z nim przeżywamy przygody i podróżujemy po całym świecie: Hiszpania, Ameryka, Chiny, Iran, Rosja, Korea, Francja, przechodzimy Himalaje, uczestniczymy w Projekcie Manhattan, odsiadujemy wyrok w obozie we Władywostoku. Życie Allana to nie tylko podróże, przygody i ucieczki, na swojej drodze spotkał także wiele znanych i sławnych osób (z jednymi się zaprzyjaźnił z innymi nie) min: generał Franco, Truman, Churchill, Stalin, Mao Zedong, de Gaulle.

"Jest, jak jest, i będzie, co będzie"[1] to motto które Allan w dzieciństwie usłyszał od matki, towarzyszyło mu przez całe jego życie, z nim podróżował, uciekał, szpiegował, leniuchował, i tak przez prawie sto lat, chłopak z małej wioski, po trzech klasach miał wspaniałe i ciekawe życie, nic dziwnego że nawet jako stulatek pragnął dalej podróżować, a nie siedzieć bezczynnie.

Rewelacyjna - pochłonęłam tą wspaniałą powieść. Ciepła, lekka, niesamowita, genialna, inteligentna i mimo że bohatera nie raz spotykały rzeczy nieprzyjemne jego podejście do sytuacji, świata i ludzi powodowało że wszyscy w koło zaczynali również być inni, polubiłam tego niesamowitego stulatka. Język prosty, z humorem, mieszanka zdarzeń i przypadków, ironii i absurdów - tego w tej książce nie brakuje. Muszę Wam powiedzieć że bardzo przypominała mi inną książkę którą kiedyś czytałam tj. "Forrest Gump", co prawda Allan nie był mało inteligentny, skończył trzy klasy i miał swoje motto, ale podobnie uczestniczył w wielu wydarzeniach XX wieku, podróżował i poznał wiele znanych osobistości, a pieniądze do niego lgnęły. Oczywiście podobieństwa wcale mi nie przeszkadzały, a cała ta powieść dostarczyła mi wspaniałej literackiej uczty - lekka, przyjemna i z humorem :) Gorąco polecam.

[1] Jonas Jonasson "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął", Świat Książki, wyd. 2015, str. 39

Moja ocena: 6/6


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
"Wyzwanie Biblioteczne"

wtorek, 2 czerwca 2015

Wracam :)

źródło
Tak, maj minął, sprawy około komunijne poszły świetnie :) teraz przed nami jeszcze sypanie kwiatków, ale jak na razie płatków brak, jakoś kwiaty nie kwitną, mam nadzieję że do czwartku coś będzie, i jeszcze potem na całą oktawę Bożego Ciała. 

W maju udało mi się przeczytać dwie książki, ha, nie rewelacja, ale za to obie były świetne :) naskrobałam parę słów na ich temat, więc niebawem puszę moja opinię :)

Mam nadzieję że i u Was maj minął dobrze, choć słońce nas nie rozpieszczało, ale teraz w czerwcu chyba słoneczka już nie braknie, niebawem koniec roku szkolnego i ... wakacje :)

Tak  że wracam do blogowego świata, mam nadzieję że nie zapomnieliście o mnie i będziecie nadal tu zaglądać :) Zapraszam  :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...