środa, 31 grudnia 2014

Szczęśliwego Nowego 2015 Roku !!!



źródło




Niech Nowy Rok zabłyśnie dla Was tęczy kolorami
I rozsypie się nad głowami szczęście i uśmiechów moc
I niech zostanie na dwanaście miesięcy z Wami
Nie tylko w tę Sylwestrową noc.
Do siego Roku !!!







Kochani, Nowy Rok już stoi pod naszymi drzwiami, puka i czeka kiedy wybije północ i przyjdzie jego czas. Z tej okazji pragnę złożyć Wam życzenia na ten Nowy Rok. Oby dni były obfite w szczęście, miłość i zdrowie, oby w tym roku udało się Wam przeczytać same rewelacyjne książki, a życie osobiste i w pracy było usłane samymi sukcesami. Kochani wszystkiego najlepszego w Nowym Roku !!!

źródło




Najserdeczniejsze życzenia szczęścia, zdrowia oraz
wszelkiej pomyślności w Nowym Roku przesyła dla Was

Melania K.










wtorek, 30 grudnia 2014

David Jeremiah - "Aniołowie. Kim są? Jak pomagają? Co ujawnia Biblia?"

źródło
TYTUŁ: Aniołowie. Kim są? Jak pomagają? Co ujawnia Biblia?
AUTOR: D. Jeremiah
WYDAWNICTWO: Wydawnictwo M
DATA WYDANIA: 2014
STRON: 248

Na pewno macie w domu wizerunki aniołków: małe, duże, z instrumentami, z pucołowatymi buźkami, na choince, obrazki - macie? na pewno. U mnie też jest ich mnóstwo, córka je zbiera, my dostajemy je przy różnych okazjach, a i sama nie raz jakiegoś kupię.

Anioły, aniołki wyglądają na nas z witryn sklepowych, są w Kościołach, w książkach i  książeczkach dla dzieci, zafascynowani kupujemy je i cieszymy się nimi. W naszych czasach rozrósł się ruch aniołów, przypisujemy im że: czuwają nad nami, pomagają nam, modlimy się do nich o ich opiekę. Ale czy robimy to prawidłowo? Czy nie ulegamy angelomanii? Czy nie pokładamy w nich większej nadziei  niż w Bogu? Czy nie stawiamy ich na piedestale bardziej niż Tego komu służą? Czy nasze wyobrażenie aniołów jest prawidłowe? Co tak naprawdę o nich wiemy? 
Kim są? Jak pomagają? Co ujawnia Biblia? na te pytania autor stara się nam odpowiedzieć w powyższej książce.


Anioły - to byty stworzone tak jak my - przez Boga, Jego posłańcy i żołnierze. Samo słowo "anioł" z hebrajskiego przekłada się na mal'ak w Starym testamencie, a w Nowym z greckiego angelos - oba znaczą to samo - posłaniec. Są mieszkańcami nieba - mówi tak sama Biblia - "Niebo jest mieszkaniem aniołów, ponieważ należą wyłącznie do Boga (...) mówi Bóg, tam właśnie aniołowie pracują i mieszkają" [1] wśród nich panuje porządek i hierarchia.
"Mamy z sobą przewodnika, który jest równocześnie pilotem niewidzialnego pojazdu i kimś, kto będzie nam po drodze wszystko wyjaśniał. Nie znamy go, ale wydaje się sympatyczny. Radosnym głosem mówi nam, że będziemy obserwować aniołów przy pracy." [2]
I zabrał nas ten nieznany przewodnik po kartach Biblii, pokazując aniołów przy pracy. Przedstawił nam posłańców Boga którzy mają strzec, pomagać, chronić, przekazywać nowiny, pocieszać, a także nieść śmierć i plagi na grzeszników i niewiernych, na ciemiężycieli - anioły - żołnierze Boga, z ognistymi mieczami, gotowi do walki z Szatanem. Co dała nam ta podróż - wiedzę - że "aniołowie nas prowadzą, dając nam bardzo jasne i konkretne wskazówki od Boga".[3] Są takimi kanałami informacyjnymi, przez które On do nas przemawia, przesyła nam informacje, ale nie zanoszą naszych słów do Niego, od tego jest Jezus Chrystus, to za jego pośrednictwem zwracamy się do Boga.

Autor przekazuje nam również pewne zasady dotyczące aniołów, byśmy nie wpadli w pułapkę nadmiernego ich czczenia - angelomanii, oraz "Nigdy nie wolno nam pozwolić, by aniołowie zastąpili w naszym życiu Boga." [4] Już sam św. Jan dostał ostrzeżenia od aniołów, kiedy po objawieniach na wyspie Patamos w której aniołowie odegrali dużą rolę, opisane są w Apokalipsie św. Jana, padł na kolana by oddać pokłon aniołowi, wtedy anioł odrzekł "Bacz, abyś tego nie czynił, bo jestem twoim współsługą i braci twoich, co mają świadectwo Jezusa: Bogu samemu złóż pokłon!" [5]

W książce znajdziemy również historie współczesne o aniołach, które były widziane, czy też ich obecność była odczuwalna. Przybywały by pomóc, ratować życie i chronić niewidzialną osłoną, przybywały od Boga. Wszystkie te współczesne historie odzwierciedlają pracę aniołów w Biblii. To właśnie Pismo Święte jest tym wiarygodnym źródłem całej wiedzy o aniołach, nie możemy dać się złapać na tanie opowieści o aniołach które nie będą miały potwierdzonego źródła. Dlaczego? - "Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości" [6], próbuje zastawiać na nas pułapki, może właśnie wymyślił ruch anielski by nas odwieść od Boga, od tego co jest najważniejsze - anioły nie poddają się naszej woli, nie wykonują naszych rozkazów, nie są potulni - anioły są żołnierzami Boga.

Autor stara się nam również odpowiedzieć na pytania, oczywiście opierając się na Biblii. Kiedy Bóg stworzył aniołów? Ile ich jest? Oraz opowiedzieć nam więcej o aniołach: o ich bytach duchowych, o pojawianiu się w snach, o odgłosach anielskich słyszanych przez nas, o tym jak anioły na nas patrzą, o ich imionach i o ich świętości, o potędze, oraz o największym z aniołów - Aniele Pańskim, o aniołach towarzyszących nam w naszej ostatniej drodze, 
Czy jest coś, czego anioły mogą nam zazdrościć?  - "Aniołowie są mocni i potężni, ale mogą tylko zgadywać, jak wygląda nasza radość, kiedy Jezus ociera nam łzy i ściera plamy, które brukają nasze serca." [7], radują się z naszego zbawienia. A czy są między nami a aniołami jakieś podobieństwa? Czego możemy nauczyć się od aniołów? - najważniejszej rzeczy - jak czcić Boga, bogobojności oraz posłuszeństwa Bogu.
Mówimy o aniołach - posłańcach Boga, Jego żołnierzach, a co z naszym osobistym aniołem - Aniołem Stróżem? Czy posiadamy takiego? Czy w niego wierzymy? - a może to nie jeden anioł, a całe zastępy nas bronią i chronią?

Autor nie mógł pominąć jeszcze jednego tematu - upadłych aniołów i Szatana, jego chęci zajęcia miejsca pana Boga, oraz przejęcia Jego pozycji i autorytetu oraz o pysze Szatana. Oczywiście to temat na którym autor nie skupiał się zanadto, podobnie jak i my nie powinniśmy myśleć o Szatanie i poświęcać mu uwagi - myślenie o nim zabiera nam czas na Boga i modlitwę.
"Jezus powiada, że Bóg trzyma upadłych aniołów "spętanych wiekuistymi więzami (...) w ciemnościach na sąd. Tymczasem dopóki nie nadejdzie ten wielki dzień, musimy walczyć i zmagać się (...). W tych zmaganiach jest ktoś, kto pokazuje nam, jak przetrzymać, jak zwyciężyć, ktoś, kto swoim życiem udowodnił, że zna się na zapasach duchowych i wie, co to dotyk anioła, lepiej niż ktokolwiek, kto chodził po powierzchni ziemi." [8]
Na koniec spędzamy chwilę z Kimś, kogo aniołowie znają bardzo dobrze. Byli przy Jego narodzinach, kuszeniu, byli z Nim w Ogrójcu i przy Jego zmartwychwstaniu, byli z Nim w czasie Jego ziemskiego życia.
"(...) Bóg wywyższył Chrystusa nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych." [9]
Czy autor sprostał zadaniu i przybliżył nam aniołów, czy poznaliśmy bliżej te istoty niebieskie? Moim zdaniem tak - książka nie jest wymysłem literackim autora, swoje tezy opiera o Biblię, mamy tu mnóstwo cytatów z Pisma Świętego które potem są rozpatrywane, a i sama bibliografia z której korzystał autor jest pokaźna i interesująca, dodatkowo autor raczy nas jeszcze różnymi współczesnymi opowieściami czy też historiami ze swojego życia. Na pewno obawiacie się języka tej publikacji i tu Was zadziwię, jest prosty i obrazowy - dla każdego, momentami miałam wrażenie że czytam powieść, książka mocno mnie wciągnęła. Oczywiście poza bardzo frapującymi fragmentami, znalazły się i mniej interesujące czy też wciągające, ale całościowo lektura wywarła na mnie ogromne wrażenie. Czy jest to książka dla każdego - moim zdaniem tak, nie tylko dla tych którzy chcą dowiedzieć się coś więcej o aniołach, ale i dla tych którzy zbyt mocno pokładają w nich nadzieję, w dzisiejszym świecie łatwo wpaść w pułapki które zastawia na nas Szatan, oraz dla tych którzy nie wierzą, może lektura tej książki pozwoli im zacząć patrzeć inaczej.

[1] str. 75
[2]str. 31
[3] str. 42
[4] str. 49
[5] str. 51
[6] str. 12
[7] str. 112
[8] str. 223
[9] str. 61

Moja ocena: 6/6

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję pani Dorocie z Wydawnictwa M




poniedziałek, 22 grudnia 2014

WESOŁYCH ŚWIĄT !!!


Wesołych Świąt! Bez zmartwień,
Z barszczem, z grzybami, z karpiem,
Z gościem, co niesie szczęście!
Czeka nań przecież miejsce.
Wesołych Świąt! A w święta,
Niech się snuje kolęda.
I gałązki świerkowe
Niech Wam pachną na zdrowie.
Wesołych Świąt! A z Gwiazdką! -
Pod świeczek łuną jasną
Życzcie sobie jak najwięcej
Zwykłego, ludzkiego szczęścia.






Niech w te święta w Waszych sercach zagości pokój,
radość i szczęście. Niechaj maleńki Jezus Wam 
błogosławi w każdym dniu Nowego Roku. 
Z całego serca życzę Wam spełnienia marzeń
i wszystkiego, co najlepsze!

Kochani, z okazji świąt Bożego Narodzenia, pragnę złożyć Wam życzenia,
aby przy świątecznym stole nie zabrakło ciepła rodzinnej atmosfery, 
a Nowy Rok przyniósł szczęście i pomyślność.

WESOŁYCH ŚWIĄT !!!

życzy Wam Melania K.



Joan Lindsay - "Piknik pod Wiszącą Skałą"

źródło
TYTUŁ: Piknik pod Wiszącą Skałą
AUTOR: J. Lindsay
WYDAWNICTWO: Książnica
DATA WYDANIA: 2004
STRON: 200


Rok 1900, dzień Świętego Walentego. To był piękny dzień, idealny na piknik. Pensjonarki z Pensji Pani Appleyard bardzo się na ten piknik cieszyły, opuszczenie pensji, jazda powozem, obiad pod Wiszącą Skałą i powrót na ósmą wieczorem na pensję. Dostały szansę wzięcia głębokiego oddechu i poczucia wolności, oderwania się od panujących na pensji sztywnych ram ogłady. Dziewczęta wyjechały na piknik pod opieką dwóch nauczycielek, pani od matematyki - panny McCraw, oraz pani od francuskiego i tańców - Mademoiselle de Poitiers. Po przyjeździe na miejsce, zjadły obiad w zacienionym miejscu, ale nie byli sami na Terenach Piknikowych pod Wiszącą Skałą, po drugiej stronie rzeki grupka osób rozłożyła swój obóz - to Michał Fitzhubert z  wujem i ciotką, oraz Albert - chłopak zajmujący się końmi. Cztery dziewczęta poprosiły o pozwolenie na udanie się pod Wisząca Skałę, by ją obejrzeć. Pani od francuskiego ucięła sobie drzemkę, gdy woźnica powiedział że muszą wracać, zaniepokoiła się brakiem dziewcząt, zauważyli także że nie ma McCraw, która oddaliła się z obozu. Zostają wszczęte poszukiwania, do obozu powraca jedna z dziewcząt, rozhisteryzowana nie potrafi odpowiedzieć co się stało. Wszyscy powracają na pensję, policja zostaje powiadomiona i wszczyna poszukiwania - bezskutecznie. Michał z Albertem byli ostatnimi którzy widzieli dziewczęta, Michał ciągle myśli o jednej z nich - była piękna, i ciągle zaprząta jego głowę, postanawia ruszyć pod Wisząca Skałę i poszukać dziewczyn. Wyruszają razem z Albertem i ... odnajdują jedną z dziewczyn, ale ona również nic nie pamięta.
Co tam się stało? Gdzie podziały się dziewczęta? Czy zostaną odnalezione? Co stało się z panną McCraw? Wisząca Skała odciska piętno na każdym, jej obraz wyryty w pamięci piknikowiczek, i jako mroczny cień skradający się nad pensję w oczach Pani Appleyard.

Mała niewielka książeczka, napisana w 1967 roku, a mimo to czytałam z zapartym tchem. Język miejscami inny niż przyzwyczailiśmy się w książkach współczesnych, tym bardziej że autorka umieściła swoją fabułę w 1900 roku, i ten język dostosowała do roku 1900. Pikanterii dodaje fakt że jest to historia oparta na faktach autentycznych, ale jak okazało się nie jest to prawda. Cała historia jest wymysłem autorki, a wydawca namówił ją by puścić w obieg informację o autentyczności historii, specjalny rozdział wyjaśniający co stało się na pikniku pod Wiszącą Skałą został usunięty z pierwotnego tekstu. Po latach został opublikowany już jako osobna książeczka, ale już nie wzbudziła takiego zainteresowania.
Powiedziałbym że książka ma w sobie coś z mrocznego klimatu, tajemnica, dziwne zachowania - niby fabuła prosta, jest trochę opisów które mogą być nużące, ale całościowo jest to interesująca  i tajemnicza lektura. Chętnie poznałabym wyjaśnienie tajemnicy Wiszącej Skały. Część z Was pewnie oglądała film z 1975 roku w reżyserii Petera Weira pod tym samym tytułem, ja jeszcze nie - i chętnie go obejrzę. Jeżeli macie ochotę na mroczną i tajemniczą historię na australijskim odludziu - to zachęcam do lektury tej książki.

Moja ocena: 4,5/6



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:



niedziela, 21 grudnia 2014

U nas już świątecznie :)

fot. Melania K. - nasza choinka w całej okazałości,
wieczorem przy włączonych światełkach

Witajcie, dziś przy niedzieli taki post lekki i już świąteczny. U nas już czuć święta, zapewne jak i w Waszych domach pomału przygotowujemy się do świąt Bożego Narodzenia. Oprócz duchowych przygotowań takich choćby jak chodzenie na Msze Św. - Roraty, wspólne robienie dzień po dniu szopki, również typowo gospodarskie czyli zakupy świąteczne, oraz pomału przygotowywanie potraw na wigilijny stół i wypiek słodkości (w tym roku robię piernika, serownik z brzoskwiniami i krajankę makową). Oczywiście jest jeszcze coś bez czego nie może być świąt - to choinka, u nas wczoraj wspólnie ubieraliśmy naszą choinkę :) Znalazły się na niej: bombki, aniołki, gołąbek, oraz różne nasze domowe własnoręcznie robione ozdoby jak: pierniki i bombki robione przez dzieci :)

Czy Wy też już czujecie zbliżający się czas radości - Boże Narodzenie.


fot. Melania K.

fot. Melania K. 

fot. Melania K.

fot. Melania K.

fot. Melania K.

fot. Melania K.

fot. Melania K.



piątek, 19 grudnia 2014

Hanna Cygler - "Kolor bursztynu"

źródło
TYTUŁ: Kolor bursztynu
AUTOR: H. Cygler
WYDAWNICTWO: REBIS
DATA WYDANIA: 2013
STRON: 316


Niedawno miałam przyjemność przeczytać pierwszą książkę autorstwa pani Hanny Cygler, było to "3 razy R" (opinia TUTAJ) . Do sięgnięcia po tę autorkę namówiła mnie Ejotek z bloga Ejotkowe postrzeganie świata wyznaczając dla mnie "Indywidualne wyzwanie czytelnicze ..." którego jest pomysłodawczynią. Książka podobała mi się, dlatego z przyjemnością wzięłam z bibliotecznej półki następna powieść pani Cygler, mam nadzieję że i tym razem będę usatysfakcjonowana lekturą.

Aniela vel Anita Lipska, rozwódka z dwójką dzieci, pracuje jako sprzątaczka w Muzeum. Jest na skraju załamanie, już nie wie jak sobie poradzi: rachunki nie popłacone, brakuje na jedzenie, inne dzieci wyśmiewają się w szkole z jej dzieci a ona sama ciągle czeka na obiecany awans, sprzątać miała tylko przez chwilę, jak zwolni się etat w biurze, ale etat się nie zwalnia. Pewnego dnia kiedy już myślała że to koniec, nie wie co będzie dalej niespodziewanie dostaje w spadku pieniądze po zmarłym kolejnym mężu jej matki - z którą z kolei nie miała nigdy dobrych kontaktów. Zwalnia się z pracy, zapisuje się na szybki kurs angielskiego, prawo jazdy i kurs komputerowy, chce podnieść swoje kwalifikacje by móc szukać lepszej pracy. Mając teraz czas jednocześnie zaczyna śledzić pewnego obcokrajowca którego podejrzewa o morderstwo jej narzeczonego - Wiktora. Ale jak go tu podejść, by przeszukać biuro i mieszkanie, tam na pewno znajdzie dowody obciążające Kaja. Jednak los płata jej figla, spotykają się i niespodziewanie Kaj spycha Anielę ze schodów a ta skręca kostkę. Tak zaczyna się ich znajomość, która z czasem przeradza się w głębokie uczucie - w miłość. Ale czy to uczucie będzie stałe? Czy to te dwie połówki jabłka? Czy może budowane na kłamstwie i niedomówieniach przerodzi się w nienawiść i złość? A co z podejrzeniami o zabójstwo? A może to kto inny rozdaje karty w tej grze?

Okładka bardzo mi się podoba, jest taka klimatyczna i ciepła, ale jak wiemy nie należy oceniać książki po okładce. Tak było i tym razem, okładka piękna, ale co do treści ...
"Kiedy w sali z kolekcją bursztynów pojawia się mężczyzna, którego podejrzewa o udział w zamordowaniu ukochanego, akcja nabiera tempa. Śledztwo na własną rękę przynosi nieoczekiwane rezultaty... Świetnie wpleciony w bursztynową rzeczywistość Gdańska wątek sensacyjny, na którego tle rozwija się miłość, a piękno wytwarzanej biżuterii okupione jest pogonią za zyskiem. I to za każdą cenę."[1]
Ta krótka notatka na tylnej okładce książki rozbudziła moją wyobraźnię co może mnie czekać w książce, ale jak się okazało wyobraźnia jedno, fabuła drugie, chyba czytałam zupełnie inną książkę niż zapowiadała notatka. Tempo akcji - litości, czy to można nazwać tempem, śledztwo - nie chodzi chyba o tych kilka kartek gdzie główna bohaterka wystawała pod domem i podglądała obiekt przez lornetkę, bursztynowa rzeczywistość Gdańska - nie doczytałam o niej nigdzie, chyba że chodziło o wzmianki o jubilerze i jego wyrobach, wątek sensacyjny i pogoń za zyskiem - jak dla mnie tego tu nie było. A co było? Na pewno miłość i pożądanie, rodzące się uczucie, ale niestety główna bohaterka trochę mnie denerwowała, tylko płacz lub oblewała się rumieńcem, dopiero potem zaczęła być silną kobietą. Wiecie że lubię lektury lekkie i przewidywalne, ckliwe miłości, książki z happy endem, tu na pewno wszystko to było, ale w całości brakło mi pewnych elementów które zapowiadała okładka, a to co było nie wciągnęło mnie na tyle by poczuć się usatysfakcjonowana lekturą.  Na domiar tego niby język prosty i łatwy, ale miejscami czytało mi się opornie.
Tak naprawdę sama nie wiem komu mogę ją polecić, jeżeli stwierdzicie że macie na nią ochotę to zapraszam do lektury, może Wam się spodoba :) Ja osobiście nie zniechęcam się do autorki bo "3 razy R" podobało mi się, rozglądnę się za inną książką pisarki.

Moja ocena: 3/6

[1] Hanna Cygler "Kolor bursztynu", wyd. REBIS, 2013, tylna okładka książki


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:




wtorek, 16 grudnia 2014

Mariola Zaczyńska - "Kobieta z Impetem"

źródło
TYTUŁ: Kobieta z Impetem
AUTOR: M. Zaczyńska
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
DATA WYDANIA: 2014
STRON: 488


To moje drugie spotkanie z autorką, pierwsze miało miejsce już jakiś czas temu, a był to kryminał obyczajowy - gdzie znalazłam humor, zagadkę kryminalną i zobaczyłam jak to jest w świecie mody i dziennikarstwa - "Szkodliwy pakiet cnót" (opina TUTAJ). Książka przypadła mi do gustu i tym samym nie wahałam się sięgnąć po następną książkę autorki, a zapowiada się interesująco.

Przyjaciele od dzieciństwa: Mikołaj - znany fotograf i działacz ekologiczny, wciągnięty w sprawę przemytu zwierząt ma pomóc przy śledztwie; Janusz - kucharz, właściciel modnej restauracji Mapa, marzy by jego restauracja dostała gwiazdkę Michelina, jest po rozstaniu ze swoim partnerem które odbyło się bardzo burzliwie; Olga - bizneswomen, gustuje w o wiele młodszych kochankach, w firmie idzie kiepsko, do tego jej ojciec który porzucił ją i matkę gdy ta była mała skarży ją o alimenty; Regina - rudowłosa bibliotekarka, zgorzkniała i zakochana w Mikołaju; Ignac - malarz, szuka weny, uważa że jest niedoceniany; Irena - matka bliźniaków, emerytowana psychoterapeutka, wdała się w romans z politykiem, ale trzyma to w tajemnicy, ma dom na wsi w ustronnym miejscu, by nikt im nie przeszkadzał, jednak dom jest ciągle pełny ludzi; bliźniaki Marzena i Karol - dzieci Olgi, już nie pracują razem, kłócą się i unikają reszty towarzystwa wujek i ciotek, Mikołaj podejrzewa ich o udział w przemycie dzikich i jadowitych zwierząt, martwi się o nich w końcu jest ojcem chrzestnym Marzenki.

Całe to barwne i wesołe towarzystwo zjawi się na ognisku u Olgi wraz z mnóstwem innych gości, którzy niekoniecznie się znają,  niektórzy są poirytowaniu, dochodzi do ostrzejszych wymiany zdań i kłótni, a nawet gróźb zamordowania, a że nikt nie wylewał za kołnierz ostrze języków tnie i pojawiają się żale i frustracje. Niespodziewany krzyk z ciemności przeszywa całe towarzystwo - biegną i widzą zwłoki mężczyzny z rożnem w sercu - mężczyzny którego jak się okazuje nikt nie zna. Skąd wziął się na ognisku? Czy ich podglądał w ciemności? Czego szukał, lub kogo?

Na miejsce zdarzenia w całe to towarzystwo przyjeżdża aspirant Zuzanna Brodzik z komisariatu w Mordach, to jej pierwsza sprawa o zabójstwo. Podejrzanych ma sporo, a jak się okazuje podczas przesłuchania, nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał i nikt nie zna denata. Zuzanna musi wykazać się że da rade pociągnąć sprawę i znaleźć sprawcę. Zuzanna podąża śladem denata i nawiązuje ciekawe znajomości, a tym samym wpada na trop przemytu dzikich i jadowitych zwierząt. Kto jest zabójcą? Czy to ktoś z tego barwnego towarzystwa? Czy ktoś z nich jest zamieszany w nielegalny handel zwierzętami?
Niespodziewanie dla samej Zuzanny sytuacja się powtarza, zostaje wezwana do domu Olgi w sprawie o usiłowanie morderstwa, a tam ponownie całe barwne towarzystwo. Co jest grane? Istne deja vu.

"Pełna humoru i temperamentu powieść o przyjaźni, miłości i szaleństwie." tak głosi napis na okładce i tak, zgadzam się z tym w 100%. Świetna książka w której tempo akcji nie spada, a fabuła wciąga już od pierwszej kartki do ostatniej. Mamy tu wesołe towarzystwo które zna się od lat, jednak każdy z nich ma w życiu swoje rozterki, pragnienia, radości i smutki, szukają miłości i spełnienia, mogą w sobie zawsze znaleźć oparcie i liczyć na siebie w każdej sytuacji. Bohaterowie ciekawi i nietuzinkowi, świetne zarysowane postacie i ich charaktery. Oprócz zagadki kryminalnej i ciekawych rozterek życiowych bohaterów, autorka zwraca uwagę w książce na problem nielegalnego handlu i przemytu zwierząt niebezpiecznych i jadowitych. Pikanterii całości dodaje tajemniczy Szef, który pragnie zemsty, do końca książki nie wiemy kto nim jest, dosłownie na ostatnich kartkach wychodzi na jaw jego tożsamość i plan - pełne zaskoczenie. Jednak brakło mi czegoś w książce - tytułowej kobiety z Impetem, było stanowczo jej za mało. Całość napisana językiem prostym, dużo dialogów, opisów mało, a te które mamy są interesujące i barwne, szyta się szybko i lekko. Nie zawiodłam się na powtórnym spotkaniu z autorką, kryminał z humorem i domieszką obyczajówki - podobało mi się, gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po tę książkę, świetny relaks :)

Moja ocena: 5/6


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:



piątek, 12 grudnia 2014

Sarah-Kate Lynch - "Miód na serce"

źródło
TYTUŁ: Miód na serce
AUTOR: S.K. Lynch
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
DATA WYDANIA: 2014
STRON: 320

Sugar Wallace ma trzydzieści sześć lat, burzę rudych włosów, nosi zwiewne sukienki i od czasu do czasu wstążki we włosach. W ciągu ostatnich piętnastu lat przeprowadza się po raz piętnasty, krąży od miasta do miasta, ale nie wybiera miast przypadkowo - to robi Królowa Elżbieta VI - królowa pszczół które posiada Sugar. Oczywiście ma na nie pozwolenie, przeprowadza się z miasta do miasta i tam od nowa ustawia swoje ule i zachęca pszczoły do przyrządzania pysznego miodu. Ona sama jest jak miód na rany, tam gdzie się pojawi dookoła sieje dobro, godzi ludzi, swata ich, wprowadza radość i miłość. Jednak ona sama wyjechała ze swoich rodzinnych stron, zrobiwszy coś strasznego, a jej serce było złamane i teraz nie szuka miłości - mimo że ta właśnie puka do jej drzwi.

Tym razem Sugar przeprowadza się na najbardziej zaludnioną wyspę świata - na Manhattan, to tu znajduje mały pokój z wielkim tarasem na poddaszu, mała kamienica która na nią czeka, może i dzielnica nie ciekawa ale Sugar jest zachwycona jej kolorytem. Tu w tej małej kamienicy czekają na jej pomoc: Noell - nieśmiały duży rudzielec, który nie wychodzi z domu ale niesamowicie gotuje i piecze; stary zgorzkniały pan McNally wieczne toczący zażarte kłótnie z sąsiadką panią Keschel, która podobnie jak on nie jest zadowolona z  życia i otoczenia; anorektyczna Ruby, która prawie nic nie je, jest samotna, nie utrzymuje kontaktów z matką; oraz Lola właścicielka sklepu z balonami, który był wiecznie zamknięty, ma malutkiego synka Ethana którego bardzo kocha, ale nie ma pieniędzy i jakoś musi sobie radzić. Tak, mieszkańcy tej kamienicy to dziwna mieszanka ludzi, samotnych i zagubionych. Czy Sugar i tu wniesie swój promyk nadziei, radości i ciepła? 

A co z samą Sugar - dlaczego tak boi się własnego serca, które dziwnie trzepocze na widok i myśli o Theo, mężczyźnie którego spotkała pierwszego dnia po przeprowadzce. A i on myśli tylko o niej. Czy ich drogi się spotkają? Czy to przeznaczenie, które będzie musiało pokonać ból i strach? A może tym razem to Sugar będzie potrzebowała pomocy i wsparcia przyjaciół?

Książka lekka i przyjemna, trochę taka baśniowa i mocno słodka, nie chodzi tylko o miód, ale o tą całą radość i dobroć przebijającą z kartek. Nie, nie mówię że to źle dla książki, po prostu autorka zafundowała nam opowieść ku pokrzepieniu serc - o przyjaźni, miłości i leczeniu złamanych serc, gdzie wszytko kończy się happy endem, takie książki są jak najbardziej potrzebne i sama bardzo lubię je czytać. Język prosty, a fabuła nie jest skomplikowana - czyta się szybko.
Ale powiem że spodziewałam się czegoś innego - jakiś czas temu czytałam autorki "Dom córek", książka bardzo mi się podobała, i myślałam że to będzie w podobnym stylu, to nie znaczy że zawiodłam się na książce, po prostu była inna.
Jeżeli macie ochotę na książkę lekką, z miodowym dodatkiem to zachęcam, na rozluźnienie po ciężkim dniu i na książkę która tchnie w Was optymizm - gorąco polecam.

Moja ocena: 4/6


Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:


poniedziałek, 8 grudnia 2014

Karolina Wilczyńska - "Jeszcze raz, Nataszo"

źródło
TYTUŁ: Jeszcze raz, Nataszo
AUTOR: K. Wilczyńska
WYDAWNICTWO: Czwarta Strona
DATA WYDANIA: 2014
STRON: 306


Natasza Dębnicka właśnie się rozwiodła, jest wolna, młoda (stosunkowo), bogata (wystarczy), może robić co chce, bawić się i kosztować życia - jest wolna. Jednak ta wolność przepełnia ją goryczą, został porzucona i zdradzona, fakt - wygrała w sądzie o podział majątku, ale to zwycięstwo ma gorzki smak. Teraz jest sama w swoim domu, nie musi już czekać w gotowości, stwierdza że nie ma też przyjaciółki której by się wyżaliła, postanawia wyrzucić z domu, ze swojego życia, byłego męża na zawsze. Jednak on wyprowadzając się z domu zabrał wszystkie swoje rzeczy, wszystkie które miały dla niego jakąkolwiek wartość, z ich wspólnego życia pozostał tylko ... album ze zdjęciami, które Natasza postanowiła spalić.

Usadowiła się wygodnie na tarasie, rozpaliła ogień na grillu i .... zanurzyła się we wspomnienia, paląc zdjęcie po zdjęciu.

Natasza zabrała nas w podróż przez swoje życie ... od nastolatki kiedy to musiała po raz pierwszy opuścić rodzinny dom, kiedy tak bardzo chciała dorównać koleżankom w klasie że opuściła się w nauce, co jej rodzicom bardzo się nie spodobało. Dowiedziała się także o Bracie, tym ideale którego ona miała doścignąć, ona - będąca dzieckiem w zastępstwie za Brata. Nastolatce zbuntowanej i pełnej żalu do rodziców, mającą przed sobą Jego. Studentce - zdeterminowanej, walczącej o swoją rację i byt, musiała podjąć pracę i znaleźć sobie nowy "dom" by móc studiować, by móc z czego żyć. O młodzieńczej naiwności i radości, o miłości którą spotkała nad morzem - tej prawdziwej która dała jej siłę - Darka. O ich pierwszych sprzeczkach, kłótniach, wątpliwościach, radościach, zabawach, zakładanych maskach dla pokazu. O wielkim dniu - białej sukni i gościach z dwóch światów. O własnej firmie reklamowej którą założyli przenosząc się do Warszawy, o kasie którą zarabiali, chcieli mieć pieniądze i się bawić, pochłonęła ich praca, a Natasza poczuła jak dobrze jest mieć władzę - miała dwadzieścia sześć lat i była prezesem firmy - stała się zimna i wymagająca. O "przyjaźniach" dla zdobyci kontraktu i budowie własnego domu, który ponownie ich zjednoczył - mieli wspólny cel. Natasza chciała jeszcze jednego - ale Darek nie chciał ... dziecko. Natasza stoczyła się na dno, zalewając swoje życie alkoholem, ból starty i jej istnienia był zbyt mocny, ale podniosła się i walczyła ... teraz pali byłe życie, z którego pozostanie garstka popiołu.

Opowieść o kobiecie z dobrego domu, która dążąc do wyznaczonego celu - który niekoniecznie był jej celem, skupiona na zaspokajaniu oczekiwań innych, zatraciła się w codzienności dnia. Od małego wyczekiwała miłości, akceptacji i pochwał, chciała decydować o swoim życiu ale to inni zawsze nim kierowali. Z biegiem czasu umarły w niej jej ideały, a nie wszytko okazywało się czarne lub białe. Gdzieś zatraciła się po drodze, ubierając maskę i tkwiąc w niej dla własnego bezpieczeństwa.

Autorka przedstawia nam nie tylko słodko-gorzkie życie Nataszy, ale także umiejscowiła je na tle zmieniających się sytuacji politycznych i gospodarczych w kraju. Nagle pada komunizm i jest wielki bum, wstrzelili się w rynek, mieli pieniądze, ale gdzie radość dnia codziennego, wypaliło się między nimi uczucie - miłość, ale czy w ogóle kiedykolwiek była?

Muszę Wam powiedzieć że pochłonęłam książkę, przewracałam kartki z zachłannością czytając o życiu Nataszy. Całość bardzo emocjonalna, mamy wiele trudnych momentów, choć i są radosne chwile które wypływają w jej wspomnieniach. Jednocześnie autorka w bardzo prosty sposób, prostym językiem przedstawia nam tą poruszającą historię życia, która mogłaby być prawdziwa, do tego pierwszoosobowa narracja dzięki której mamy wrażenie że bohaterka właśnie nam opowiada swoją historię. Powiem Wam że spodziewałam się książki o kobiece porzuconej, ale która się z tym godzi i zaczyna życie, bawi się, wyjeżdża, poznaje mężczyznę i kończy się happy endem. Jednak autorka zaskoczyła mnie,  zafundowała mi opowieść o kobiecie która z biegiem lat dojrzewała i szukała siebie, a rozwód i oczyszczające płomienie wspomnień pozwoliły jej na odrodzenie i zaczerpnięcie czystego powietrza w płuca, na postawienie kroków w nowe życie i walkę o siebie samą. Świetna książka, jeżeli czujecie że to coś dla Was, nie wahajcie się, warto po nią sięgnąć. Gorąco polecam.

Moja ocena: 5,5/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Natalii z Wydawnictwa Czwarta Strona



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:



czwartek, 4 grudnia 2014

Diane Chamberlain - "Szansa na życie"

źródło
TYTUŁ: Szansa na życie
AUTOR: D. Chamberlain
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
DATA WYDANIA: 2012
STRON: 408

Sophie - ośmioletnia dziewczynka, cierpi na rzadką chorobę nerek, lekarze nie dają jej dużych szans na długie życie. Janine mama Sophie zapisuje ją na eksperymentalne leczenie ziołami, na co nie zgadzają się jej tata i dziadkowie, uważają że to strata czasu, a lekarze mówią ze choroba postępuje a całe to leczenie to plaster na jej chorobę. Ale mała Sophie czuje się naprawdę dobrze, nauczyła się jeździć  na rowerze i żyje chwilą, robi to co inne dzieci. Janine chce by jej córka miała szczęśliwe życie, radosne i pełne szczęścia jak każde dziecko, nawet z chorobą na plecach, nie chce by jej twarz wykrzywiał się w bólu i łzach przy następnych badaniach, wierzy że ta kuracja przyniesie efekty. Sophie należy do skautów i mimo sprzeciwu dziadków i taty, Janine zgadza się na jej wyjazd na biwak, niestety ale z tego biwaku nie powraca. Miała wracać z koleżanką i jedną z opiekunek, nie dojechały na wyznaczone miejsce, zaginęły po drodze. Policja wszczyna śledztwo, lecz rodzice Sophie uważają że policja nie działa sprawnie, sami przeczesują teren na trasie powrotu córki. Są po rozwodzi ale córka jest dla nich najważniejsza.

Zoe, podstarzała aktorka odchodząca w zapomnienie, owdowiała i nic już nie daje jej nadziei na życie, odszedł jej ukochany mąż. Marti - córka siedzi w więzieniu, jak uważa Zoe niesłusznie skazana za morderstwo - wyrzuca sobie teraz że miała dla niej mało czasu, zamiast niej córka miała nianie i szkoły z internatem. Teraz zostawia po sobie list z informacją ze chce popełnić samobójstwo w ustronnym miejscu, jednak prawda jest inna. Matka z córką utkały misterny plan, Zoe ma na odludziu znaleźć chatkę i tam poczekać na Marti, która ucieknie z więzienia, tam przeczekają jakoś czas i wyjadą za granicę. Nieoczekiwanie te plany zostają zburzone, a Zoe odkrywa że Marti potrzebuje pomocy - ale nie takiej jakiej sądziła.

Czy Sophie się odnajdzie? - martwa czy żywa? Czy uczucie między rozwiedzionymi rodzicami odżyje?, a może jedno jest już zajęte. Czy ta ziołowa kuracja miała szansę powodzenia?

Kolejne spotkanie z autorką i znowu pełne emocji. Dramat rodzinny - zaginiona córka, której poszukiwania nie koniecznie jednoczą rodzinę. Autorka na dar do pisania takich książek, pełnych emocji, dramatyzmu i wzruszeń. Kartka po kartce zagłębiałam się w tą niesamowitą historię poszukiwań małej Sophie, wiary i siły jej mamy Janine, oraz dramatów i relacji rodzinnych rozgrywających się w tle. Świetnie skonstruowana historia którą warto przeczytać, jak i inne książki autorki. Gorąco polecam.

Moja ocena: 5,5/6

Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...