źródło |
AUTOR: J. Marat
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
DATA WYDANIA: 2014
STRON: 328
Nadkomisarz Marek Kłos, zwany "Koszmarkiem" - ciągle jest na fazie alkoholowej, nosi "mundurek" dżinsowy kupiony chyba z dwadzieścia lat temu, wygląda na rzadko prany, bujna nie strzyżona fryzura, przerwa między zębami, rozwiedziony, mieszka w bloku w mieszkaniu wspólnie z byłą żoną, arogancki, klnie, stara gwardia w policji. Jedyne co mu wychodzi to prowadzenie śledztwa, ale tylko wtedy gdy jest na ban.
Komisarz Ernest Malinowski, zwany Maliniakiem - elegancik, markowe ubrania i buty, lubi dobra kawę a najlepiej w markowej filiżance, wysoki, szpakowaty, nie pije alkoholu, mieszka sam, nie zaprasza kolegów ani nie utrzymuje z nimi żadnych bliższych kontaktów, rozwiedziony, ma córkę która z matką mieszka w Niemczech.
Dwóch policjantów, różniących się od siebie pod każdym względem, choć nie - mają jeden wspólny punkt, za oboma ciągną się czasy PRL-u, bolesne wspomnienia, pochodzenie, złe czasy. Jednak jako partnerzy w pracy idealnie się uzupełniają i dogadują.
Nasz para policjantów ma nową sprawę - w parku zostają odnalezione zwłoki dziewczyny bez głowy, po oględzinach dokumenty znalezione przy denatce wskazują że to córka byłego PRL-owskiego dygnitarza. Po kilku dniach znajdują zastrzelonego jej ojca. Samobójstwo? Morderstwo? Czy sprawy są ze sobą powiązane? Policjanci krążą, szukają, wyławiają nowe fakty, powiązania. Czy znajdą mordercę? a może morderców?
Tak naprawdę nie wiem kto kogo bardziej wymęczył - książka mnie, czy ja książkę. Czytanie kompletnie mi nie szło, czułam zamęt i chaos, a bohaterowie wcale mi się nie spodobali. Obaj chamscy, niesympatyczni, odnoszący się do wszystkich w koło z pogardą i wyższością. No bo co można myśleć o kimś kto na koleżanki z pracy mówi - suki i uważa je po prostu za głupie - a tak sądzą obaj panowie, choć Koszmarek lubi gapić się na piersi pani patolog, zresztą nie tylko on. A co myśli w ogóle nasz elegancik o większości ludzi - "Bardzo nie lubi nawiązywać rozmów ze współpasażerami. Z obcymi. Z tym głupim, niewykształconym motłochem, ciemna masą, nieczytatą, niepisatą." [1]. A do tego wszystko okraszone wulgaryzmami, przekleństwami i sprośnymi żartami przez całą książkę, nie wiem czy w ten sposób autorka chciała czytelnika zainteresować powieścią, ale chyba nie tędy droga. Co do fabuły, pomysł niezły z wykonaniem gorzej, jak dla mnie sprawa i całe PRL-owskie tło nie było wykorzystane, muśnięte, nie do końca odkryłam powiązania, a zakończenie nijakie.
Na okładce mamy pytanie - Bardziej kryminał czy komedia? Ja nie wiem co to było - komedii tu nie widziałam, raczej było nad czym zapłakać, kryminał - był trup, ale prowadzone śledztwo przypominało miotanie się między ludźmi, być może autorka chciała stworzyć jakąś parodię: policjantów, starych czasów, a ja nie wyczułam jej zamiarów. Dla mnie książka słabiutka, nawet miałam przerwać jej czytanie, jednak dotrwałam do końca. Nie zniechęcam Was, jeśli tylko czujecie że to coś dla Was to czytajcie, chętnie poznam Wasze opinie.
Moja ocena: 2/6
Moja ocena: 2/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Przeczytałam charakterystykę bohaterów i pomyślałam "zapowiada się ciekawie". Jakież było moje rozczarowanie kiedy zaczęłaś pisać o wymęczeniu, wulgaryzmach i innych negatywach. Póki co nie sięgnę na bank, dzięki za ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńFabularnie zapowiada się ciekawie, szkoda, że wykonanie jest bardzo mizerne. Zamieszczone cytaty skutecznie mnie zniechęcają do lektury.
OdpowiedzUsuńNo poatrz, to w tym przypadku gust nam się kompletnie rozjechał, ja tę książkę oceniłam bardzo pozytywnie:)
OdpowiedzUsuńJaka niska ocena. Jestem ciekawa, jak mnie spodobałaby się ta książka.
OdpowiedzUsuńSłabych książek czytać nie zamierzam... nie mam na to czasu,...
OdpowiedzUsuńPS. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz za ten mały spam, ale zapraszam do udziału w konkursie u mnie na blogu w którym można wygrać książkę "Pocałunki piasku": http://ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com/2015/10/395-konkurs.html :)