Postanowiłam stworzyć cykl - "Niedoczytane bestsellery" (lub doczytane z przymusu), przyznam się że było to pod wpływem recenzji na blogu
Kasandry_85 o trzeciej części z serii o wampirach Stephenie Meyer (za którym nie przepadam). Gdzie pozwolę zacytować sobie fragment posta Kasandry_85 , z którym zgadzam się w 100%, myślę że Wy również.
"Są książki i serie, które wywołują wśród czytelników bardzo różnorodne odczucia. Od zachwytu po rozczarowanie."
TYTUŁ: Kod Leonarda da Vinci
AUTOR: D. Brown
WYDAWNICTWO: ALBATROS
STRON: 568
DATA WYDANIA: 2004
W Luwrze zostaje popełnione morderstwo. Jego ofiarą jest kustosz. Zwłoki zostają znalezione w pozycji przypominającej sławny rysunek witruwiański, na którym renesansowy artysta przedstawił idealne proporcje ludzkiego ciała. W zbrodnię zamieszany jest - według policji - profesor z Harvardu, znawca symboliki religijnej.
Sprawy komplikują się, gdyż umierający kustosz pozostawił szereg zagadek, które mają pomóc wskazać winnych tej zbrodni i trzech innych popełnionych tej nocy na wpływowych mieszkańcach Paryża. Ale mają też doprowadzić do czegoś znacznie bardziej istotnego.
Sprawy komplikują się, gdyż umierający kustosz pozostawił szereg zagadek, które mają pomóc wskazać winnych tej zbrodni i trzech innych popełnionych tej nocy na wpływowych mieszkańcach Paryża. Ale mają też doprowadzić do czegoś znacznie bardziej istotnego.
Moja recenzja:
"Kod Leonarda da Vinci" to pozycja której większości nie trzeba przedstawiać. No bo kto nie czytał Kodu ... no kto? ... no ja, tak, tak ... przyznam się że podchodziłam do tej książki ze trzy razy i nie dałam rady jej przeczytać. Nie śpieszyłam się z czytaniem, bo książkę miałam pożyczoną od szwagierki, więc na spokojnie, raz, drugi, trzeci, niestety nie przebrnęłam, doszłam najdalej do około 150 strony. Dlaczego? Przyznam się że sama nie wiem, gdyby nie całe nagłośnienie wokół książki po jej wydaniu, wiele kontrowersji, pewnie na spokojnie bym po nią sięgnęła i ją przeczytała, a tak ... chyba spodziewałam się czegoś innego ... po prostu się nudziłam, brakowało mi akcji, brawury, a cała otoczka tej tajemnicy ... nie przemawiał do mnie, przynajmniej do momentu do którego doszłam w czytaniu.
Pomyślałam, że może jak oglądnę film na podstawie książki pod tym samym tytułem, rozjaśni mi to fabułę książki i po nią znowu sięgnę. Niestety jak dla mnie film pogrążył książkę ... nie podobał mi się. Nawet Tom Hanks którego bardzo lubię nie dodał blasku ekranizacji, ani piękne miejsca i wnętrza gdzie kręcony był film jak np: wnętrza Luwru czy w anglikańskiej katedrze Lincoln.
Co do tego że "Kod Leonarda da Vinci" to bestseller nie ma żadnej wątpliwości. Od wydania w 2004 roku, książka została sprzedana w ponad 80 milionach egzemplarzy. Po oszałamiającym sukcesie, pojawiły się parodie książki jak: "Kod Stravinci" - Toby Clements, czy nasz polski akcent "Szyfr Jana Matejki" - Dariusza Rekosza. Ruszyła również lawina książek o "Kodzie Leonarda da Vinci", w których to potwierdzana lub podważano teorie Browna i jego książki.
Jak dla mnie, to co działo się wokół książki po jej wydaniu, wszystkie kontrowersje, spekulacje, krytyka Kościoła, to wszystko napędziło sprzedaż książce ... czy akcja i fabuła? tego już nie jestem pewna.
Czy Wy również macie takie książki?
Pomyślałam, że może jak oglądnę film na podstawie książki pod tym samym tytułem, rozjaśni mi to fabułę książki i po nią znowu sięgnę. Niestety jak dla mnie film pogrążył książkę ... nie podobał mi się. Nawet Tom Hanks którego bardzo lubię nie dodał blasku ekranizacji, ani piękne miejsca i wnętrza gdzie kręcony był film jak np: wnętrza Luwru czy w anglikańskiej katedrze Lincoln.
Co do tego że "Kod Leonarda da Vinci" to bestseller nie ma żadnej wątpliwości. Od wydania w 2004 roku, książka została sprzedana w ponad 80 milionach egzemplarzy. Po oszałamiającym sukcesie, pojawiły się parodie książki jak: "Kod Stravinci" - Toby Clements, czy nasz polski akcent "Szyfr Jana Matejki" - Dariusza Rekosza. Ruszyła również lawina książek o "Kodzie Leonarda da Vinci", w których to potwierdzana lub podważano teorie Browna i jego książki.
Jak dla mnie, to co działo się wokół książki po jej wydaniu, wszystkie kontrowersje, spekulacje, krytyka Kościoła, to wszystko napędziło sprzedaż książce ... czy akcja i fabuła? tego już nie jestem pewna.
Czy Wy również macie takie książki?
Ja czytałam książkę zanim rozpętała się medialna afera wokół niej, więc nie miałam żadnego bagażu z nią związanego. Nie wiem, jak odebrałabym ją dziś, ale wtedy bardzo mi się podobała - oryginalna intryga, w której ludzie dopatrują się kontrowersji (myślę, że wiarą człowieka wierzącego nie może zatrząść pomysł autora, nawet najbardziej bulwersujący i wydawałoby się prawdopodobny), znakomite wykonanie, świetne kreacje bohaterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja książkę w swoje ręce dostałam w trakcie całego medialnego zamieszania ... myślę że w ogóle nie powinno być tego całego zamieszania ... książka to książka, i tak jak piszesz nieważne jak bardzo cała fabuła mogłaby być prawdopodobna to tylko fikcja literacka.
UsuńMoże kiedyś jeszcze spróbuję.
Pozdrawiam gorąco.
Również czytałam książkę jeszcze przed tym całym szałem. Jak dla mnie nie była zła, przyznam się, że naprawdę mnie wciągnęła. Autor tak naprawdę powinien podziękować niektórym duchownym za to, że ich krytyka tylko spotęgowała chęć przeczytania powieści przez wielu ludzi. Tajemnice Watykanu są dla wielu z nas bardzo interesujące, więc nie dziwota, że ludzie się na nią rzucili. Teraz bardzo dużo autorów wzoruje się na "Kodzie" co dla mnie jest głupotą i marnotrawstwem papieru. Ale to już moje odczucia :)
OdpowiedzUsuńDokładnie powstało wiele książek o podobnej tematyce,a naśladowanie nie zawsze jest najlepsze. Na pewno cały ten szum dodatkowo napędził sprzedaż książki.
UsuńA mi się książka podobała. Fakt, że czytałam ją bez wpływu z zewnątrz, akcja mnie wciągnęła i bohaterowie - jak zauważyła Isadora - świetnie wykreowani. Ale w końcu nie wszystkim musi się podobać:) A, ja też wolę książkę niż film. Obejrzałam go, ale jakoś tak nie bardzo mi podszedł.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Karoliną - jak tylko w Polsce pojawiły się pierwsze wydania książek Browna, opętały mnie niesamowicie. Praktycznie od twórczości tego pisarza oraz Cobena rozpoczęłam swoją wielką przygodę z thrillerami i kryminałami :). Osobiście nie mam, jak na razie, takich utworów, o których piszesz. Staram się doczytać do końca każdą powieść, niezależnie od tego, jak bardzo mi się ona podoba. Bo do tej pory nie trafiłam na tak fatalnego gniota, którego mogłabym porzucić po kilkunastu przeczytanych stronach albo gdzieś w połowie. Odnoszę wrażenie, że zbyt dużo książek mi się podoba ;). Albo może inaczej - staram się sięgać po takie, które potencjalnie mogłyby mi przypaść do gustu :).
OdpowiedzUsuńNie czytałam nigdy ,,Kodu Leonarda Da Vinci" i czuję się z tym dobrze ;) Nieraz jest tak, że nie doczytuję książki, bo po prostu nerwowo nie mogę, bo albo już mnie tak nudzi, albo jest do d...
OdpowiedzUsuńMam tę książkę od dawna w domu i też jeszcze nie zebrałam się do przeczytania jej.. ale myślę, że mi się bardzo spodoba, film w 100% do mnie trafił (uwielbiam taką tematykę), a zakładam, że książka jest jeszcze lepsza :)
OdpowiedzUsuńJak przeczytasz to chętnie przeczytam Twoją recenzję.
UsuńJa gdy po raz pierwszy czytałam "Kod da Vinci" to szybko go przeczytałam i wywarł on na mnie ogromne wrażenie i zastanawiałam się czy mogło tak być itd. Ale jak drugi raz się za niego zabrałam to zadałam sobie sprawę jak autor pogrywa sobie z czytelnika.
OdpowiedzUsuńJa również nie czytałam jeszcze "Kodu...". Wiem, że kiedyś się za nią zabiorę, ale musi trafić na odpowiedni czas. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidocznie ja też nie trafiłam na odpowiedni czas dla tej książki, może kiedyś.
Usuńakurat ta książka mi się podobała, a potem oglądając film szukałam różnic i książka jest jednak lepsza ;]
OdpowiedzUsuńa czy mam takie książki? każdy takie ma i to z pewnością
ostatnio np miałam okazję czytać dzięki akcji Włóczykijka książkę Mari Ulatowskiej "Sosnowe dziedzictwo" i niestety rzuciłam lekturę po zaledwie 100 stronach... no nie mogłam...
Ja czytałam Pani Ulatowskiej "Przypadki Pani ..." i bardzo chciałam ją przeczytać bo widziałam same pozytywne recenzje, książkę przeczytałam, ale szału nie było. Przyznam się że chciałabym sięgnąć po książki Pani Michalak bo również czytałam same bardzo pozytywne komentarze, ale się boję że mi się nie spodoba ... chyba mam dziwny gust literacki i bardzo odmienny.
UsuńPozdrawiam.
Mnie udało się przeczytać tę książkę, ale też nie popadłam w jakiś ogromny zachwyt. Pamiętam, że duże trudności sprawiały mi "Anioły i demony" tego autora. ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam film "Anioły i demony" i t mi wystarczy. Pozdrawiam.
UsuńPewnie, jak większość, też oglądałem film. Książkę kilka razy miałem na celowniku, ale jakoś nie udało mi się zaliczyć :) Tak, to co piszesz, że wokół książki było wiele niedomówień i spekulacji na pewno pomogło w sprzedaży. W końcu chcąc, nie chcąc była to reklama ... pozdr.
OdpowiedzUsuń"Przeczytałam" wszystkie książki Dana Browna i żadna mnie nie wciągnęła... A dlaczego słowo przeczytałam dałam w cudzysłów? Z tych samych powodów, które skłoniły Cię do rozpoczęcia cyklu "Niedoczytane bestsellery". Chyba powieści Browna nie są dla nas ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Chyba tak :) Pozdrawiam.
UsuńCzytałam tę książkę zanim powstał ten cały szum. Zainteresowała mnie, wciągnęła. "Anioły i demony" podobały mi się nawet bardziej, ale ta ostatnia książka ("Zaginiony symbol") już mnie nieco rozczarowała. Nie mogę się nazwać wielką fanką Browna, ale podobały mi się jego książki :)
OdpowiedzUsuńCo do "niedoczytanych bestsellerów" to w tej chwili żaden tytuł nie przychodzi mi do głowy.
Nie czytałam tej książki i raczej nie przeczytam. Fakt, że widziałam film w zupełności wystarcza mi do szczęścia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na taką serię. Sama mam takich książek jeszcze dość sporo.
OdpowiedzUsuńDzięki i pozdrawiam.
UsuńDobry pomysł na serię. ;) "Kod Leonarda da Vinci" mam w planach.
OdpowiedzUsuńDzięki i miłego czytania. Pozdrawiam.
UsuńJA podobnie jak Binola "Kod Leonarda da Vinci " przeczytałam przed tym wielkim medialnym szumem. Powiem szczerze,że kiedy wypożyczałam ją z biblioteki nie czytałam opisu. Zasugerowałam się tytułem i miałam nadzieję na powieść typu "Dziewczyna z perłą" :D W domu przeżyłam okrutny szok :) Mimo wszystko moja przygoda z Danem Brownem była udana. "Kod" przeczytałam w jedną noc. Potem sięgnęłam po inne książki autora i również mi się podobały. Przyznaję również rację Binoli w kwestii "Zaginionego symbolu". Pomysł nawet ciekawy ale marne, sztuczne i nieciekawe wykonanie.;) Nudziłam się podczas lektury...
OdpowiedzUsuńPomysł na stały cykl o niedoczytanych książkach bardzo ciekawy :)
A ja przeczytałam i uważam, że to bardzo dobre czytadło. Troszkę skłania do myślenia nad religią, kościołem i wiarą :)
OdpowiedzUsuńczytałam Anioły i demony i ksiązka podobała mi się znacznie bardziej niż potem film, jeśli chodzi o kod to najpierw oglądałam więc już nie ciągnęło mnie do czytania, w końcu w tego typu ksiązkach bardziej chodzi o zagadke, akcję nie o walory językowe, a treść znałam już z filmu
OdpowiedzUsuńCzytałam ją po tym całym medialnym szumie.
OdpowiedzUsuńCzytało się ją długo, a cała historia wciągnęła mnie dopiero pod koniec... A początek to istne "O mój Boże"