źródło |
AUTOR: J. Grabowski
WYDAWNICTWO: Nasza Księgarnia
STRON: 96
DATA WYDANIA: 1999
Puc i Bursztyn to dwa podwórkowe psy. Łobuzują całymi dniami na swoim podwórku, staczając potyczki z domowym ptactwem i kotką Imką, której się boją. Swój czas spędzają nie tylko na swoim podwórku, ale również wypadają do miasta na zabawy z innymi psami. Ale najbardziej to boją się Katarzyny, Katarzyna to ich gospodyni z którą trzeba żyć w zgodzie bo to ona daje im jeść. Pewnego dnia przyjeżdża do nich w gości panna Agata ze swoimi pupilkami, dwoma psami, Mikado i Tiuzdejekiem. Psy są bardzo dobrze wychowane, miastowe i mają swoje dziwne przyzwyczajenia. Nie chcą zadawać się z Pucem i Bursztynem, traktując ich jak wiejskie kundle. Jednak psy nie dają za wygraną, namawiają Mikado na wspólny wypad na podwórko ... Mikado tam dopiero zrozumiał jakie to fajne życie mają Puc i Bursztyn. Podczas jednego z wypadów do miasta dochodzi do awantury na rynku między psami, cały rynek w kurzu, nachodzi na to panna Agata, która to widząc swojego Mikado w ferworze walki pada zemdlona, po tej awanturze panna Agata wyjeżdża. W domu zaczyna panować smutek bo wszyscy bardzo polubili Mikado, ale on też polubił domowników, i podczas odjazdu pociągu w ostatniej chwili wyskakuje przez okno w ręce Krysi i pozostaje w domu.
Tak naprawdę to sama mam mieszane uczucia co do tej książeczki, nie pamiętam jej z dzieciństwa więc pewnie jej nie czytałam. Nie do końca widzę w niej materiał na lekturę szkolną, powiem że trochę straszna, bitwy między psami, przeganianie psów, oblewanie ich pomyjami lub wodą z węża ogrodowego, ich wyczekiwanie na jedzenie i do tego ... ciężko się czytało. Może ja już jestem wiekowa na takie książeczki, a dzieci to zupełnie inaczej przyjmują.
Książkę przeczytałam w ramach akcji "Niezapomniane lektury z naszego dzieciństwa"
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań Trójka E-Pik i "Z półki"
Nie wiem jak odebrałabym ją teraz, ale jako dziecko czytałam ją wiele razy, tak bardzo mi się podobała. To jedna z moich ulubionych książek z dzieciństwa. Nie miałam i nie mam żadnych negatywnych skojarzeń. :)
OdpowiedzUsuńTytuł coś mi wprawdzie mówi, ale czy czytałam tę książkę jako dziecko - nie mam zielonego pojęcia. Mimo wszystko takie traktowanie psiaków mi się nie podoba i nie wiem czy dzieci powinny o tym czytać. Choć z drugiej strony książeczka "O psie, który jeździł koleją" kończy się dosyć smutno jak na lekturę dla maluchów, a wśród tych obowiązkowych widnieje.
OdpowiedzUsuńTak, jest wiele lektur, które teraz po latach wydaja mi się takie ... drastyczne, wtedy inaczej odbierane.
UsuńMam tę książkę w domu, czytałam ją na pewno, ale nie bardzo pamiętam o czym była.. może z ciekawości znów ją przeczytam?:)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona książeczka z dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPamiętam jak ją czytałam. Co prawda z treścią już trochę gorzej, ale liczy się fakt, że jej czytanie miało miejsce, a było to gdzieś w 2 klasie podstawówki:)
OdpowiedzUsuńSłabo pamiętam, choć czytałam. Ta Katarzyna mi jakoś utkwiła tylko. To chyba nie była jedna z moich ulubionych książek:)
OdpowiedzUsuńPS O zmiany:)
UsuńKsiążki nie czytałam, ale skoro autor wprowadził wątek brutalnego traktowania psów, to chyba nie będę jej czytać swojemu 4-letniemu siostrzeńcowi. Wolę bardziej delikatne książki. Dzięki za cynk!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Książka nie nadaje się jeszcze dla czterolatka, raczej dla sześcio, siedmiolatka bym polecała:) I zanim Kasandro całkiem się zrazisz przejrzyj, bo warto:)
UsuńA ja wam powiem, że ja bym tego co się dzieje w książce nie nazwała brutalnością. Katarzyna występuje właściwie we wszystkich książkach Grabowskiego, to taka gospodyni z krwi i kości, która ścierką po głowie potrafi dać i wodą zwierzaki też oblać jak się wkurzy. Ale... Tak właśnie wyglądał życie na wsi, gdy Grabowski pisał. Poza tym zachowany jest w książkach pewien realizm, zwierzątka nie tylko się lubią. Czasami się gryzą, czasami przychodzą do domu z poszarpanymi łapami, nadgryzionym uchem. Czasem nawet ocierają się o śmierć. Moim zdaniem bezcenne. Moją ulubienicą z książek Grabowskiego jest Imka, kotka, która trzęsie całym psim towarzystwem na podwórku i każdy nawet psi drobiazg wie, że nie warto z nią zadzierać, bo można solidnie po pysku oberwać. Moim zdaniem książki Grabowskiego mają naprawdę dużo uroku, dowcipu, ale i prawdziwości. Nie są to historyjki, do których w tej chwili przyzwyczaili nas autorzy, bo w jego pozycjach jest sporo prawdziwego życia, a nie bajki. Polecam wszystkim "Pucha kota nad koty". Piękna rzecz:)
OdpowiedzUsuńZ realizmem w tej książeczce to dokładnie jak piszesz, sama pamiętam jak u mojej babci na wsi nie raz nasz pies dostał ścierką po grzbiecie i razem uciekaliśmy z kuchni do ogrodu lub na pola za domem :) i dokładnie to nie bajka tylko książeczka, tylko jakoś jako lektura do II klasy wydaje mi się jeszcze za wcześnie, w starszych klasach dzieci może bardziej zrozumiały by ten realizm dawnego wiejskiego życia - czyli może IV - V klasa.
UsuńChoć powiem Wam że ostatnio słyszałam rozmowę dwóch kolegów córki z przedszkola, jak bardzo rozentuzjazmowani rozmawiali o jakiejś "nawalance" na komputerze, więc może i ta książeczka nie jest taka straszna.
Pewnie jako starsza osoba podchodzę do niej bardziej emocjonalnie niż dzieci :)
Moja córcia to ostatnio czytała, jej się podobała :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam styczności z tą książeczką. A obecnie jestem już chyba na nią za duża. Być może kiedyś trafi w ręce mej córki, kiedy ta dorośnie ;]
OdpowiedzUsuńW ogóle nie kojarzę tej książeczki, ale skoro zawiera sceny przemocy między zwierzętami i nie tylko, to raczej bym nie chciała, aby moje najmłodsze pociechy w rodzinie czytały ową pozycje.
OdpowiedzUsuńKoszmar z dzieciństwa. Naprawdę, czytanie tego było katorgą. Opisy jak to jednego psa coś kłuło podczas snu więc wstał, udeptał kolce i znów się położył - nie dziękuję.
OdpowiedzUsuńPięknie! :D
OdpowiedzUsuńJa nie pamiętam tej książeczki, ale dla mojej siostry była prawdziwym przekleństwem w szkole :)
OdpowiedzUsuńJa w ramach tej akcji przeczytałam w tym miesiącu Kubusia Puchatka - chciałam odświeżyć sobie pamięć :)
OdpowiedzUsuńKojarzę okładkę, ale chyba w dzieciństwie mnie ta książka ominęła (a raczej ja ją).
OdpowiedzUsuńChyba nie mają innych odczuć niż Ty. Moja siostra nie dawno czytała ją jako lekturę i ledwo przez nią przeszła powiedziała, że to nie powinna być lektura szkolna. Sama muszę ją przeczytać, aby sprawdzić jaka jest.
OdpowiedzUsuń