źródło |
AUTOR: I. Pietrzyk
WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka
DATA WYDANIA: 2014
STRON: 640
Wiktoria - trzydziestoośmioletnia panna (co bardzo niepokoi jej mamę, twierdzi że już czas by znalazła statecznego mężczyznę i miała dzieci), jest nauczycielką w pierwszej klasie. Właśnie zakończyła związek z Pawłem który ją bił i odsunął od wszystkich przyjaciół, stworzył jej złotą klatkę i w niej ją trzymał. Jej powierniczką i pocieszycielką jest siostra Amelia (zwana Melą), to ona odkryła pierwsza co się dzieje u Wiktorii, po odejściu od Pawła Wiktoria zamieszkała u Amelii - w końcu to też i jej dom, ojciec przepisał go na obie córki. Wiktoria boi się konfrontacji z dziećmi siostry - Mirkiem (20 lat) i Emilką (18 lat), kiedyś była ich kochaną ciocią, a teraz jak to będzie? No i szwagier - Sławek (nie lubią się to mało powiedziane), ale on jest na morzu i wróci za cztery miesiące, jakoś musi być.
Wiktoria pomału odzyskuje spokój, dochodzi do konfrontacji z rodzicami i dziećmi siostry i nie jest tak źle ja sobie to wyobrażała, choć w domu siostry dzieją się dantejskie sceny, ciągłe kłótnie między rodzeństwem i ich matką. Gdy Wiktoria wygrzebuje się z przeszłości (a nawet zaczyna internetową znajomość z mężczyzną), Mela dochodzi do wniosku że w jej małżeństwie nie jest najlepiej, dzieci ciągle się kłócą i jej nie słuchają, mąż na morzu a gdy jest w domu to gdyby coś nie było po jego myśli, wszystkich musztruje, muszą chodzić jak w zegarku. Mela czuje że musi coś zrobić bo oszaleje - robi krok do przodu, podejmuje pracę - swoją pierwszą w życiu. Czy Mela jest szczęśliwa w swoim małżeństwie? Może też mieszka w takiej złotej klatce, tylko bez bicia, choć słowa mogą bolec tak samo jak uderzenie.
Gdy mąż Meli (Sławek) powraca wcześniej z morza, dopiero wtedy dochodzi w domu do dantejskich scen. Podczas powitalno - rodzinnej kolacji dochodzi do prawdziwego pandemonium. Czy Wiktoria będzie umiała ponownie zaufać mężczyźnie? Co z małżeństwem Meli?
Opowieść o relacjach w rodzinie wielopokoleniowej oraz damsko - męskich. Jak wiadomo nie od dziś język pokoleń różni się i o tym poczytamy w książce, jak teraz wysławia się młodzież a jak mówiono kiedyś, a wszystko to będzie miało odzwierciedlanie w zabawnych i śmiesznych sytuacjach. Nasza wielopokoleniowa rodzina Wiktorii potrafi zapewnić dobrą zabawę, ale mamy też poważne momenty i tematy które porusza autorka, jak choćby bicie czy terroryzowanie, nieakceptowanie zdania innych, lęk przed bliską osobą.
Powiem, że te 640 stron przeczytałam bardzo szybko, nawet nie wiedziałam kiedy książka się skończyła, ale szczerze to wielkiego WOW nie było. "Ta książka poprawi humor każdemu" głosi napis na okładce, no może i poprawi, to prawda w drugiej połowie książki było zabawnie i nawet się uśmiałam, niestety ale tak gdzieś do połowy książki bardzo denerwował mnie język bohaterek, leciało dużo przekleństw, całe szczęście po połowie panie dały na wstrzymanie i już o wiele przyjemniej było czytać, wtedy też akcja nabrała tempa i humoru. Niestety zakończenie kompletnie mi się nie podobało, jak dla mnie zostało wiele niewiadomych i wątków które się urwały i nie wiadomo co dalej, no chyba że autorka przewiduje kontynuacje - za czym ja osobiście byłabym na tak.
Podsumowując - to powieść obyczajowa o naszym słodko-gorzkim życiu, na zewnątrz wszystko ok, a wewnątrz tocząca się walka. Niby książka z gatunku lekkich, ale jednak coś w niej tkwi, coś co pozwoli nam na chwilę przystanąć i przypatrzyć się naszej rodzinie, naszym relacjom. Na pewno warto poświęcić jej swój czas, będzie trochę humoru i spraw poważnych - po prostu dobra książka, jeżeli nie przeraża Was te 640 stron to zachęcam do przeczytania.
Moja ocena: 4/6
Gdy mąż Meli (Sławek) powraca wcześniej z morza, dopiero wtedy dochodzi w domu do dantejskich scen. Podczas powitalno - rodzinnej kolacji dochodzi do prawdziwego pandemonium. Czy Wiktoria będzie umiała ponownie zaufać mężczyźnie? Co z małżeństwem Meli?
Opowieść o relacjach w rodzinie wielopokoleniowej oraz damsko - męskich. Jak wiadomo nie od dziś język pokoleń różni się i o tym poczytamy w książce, jak teraz wysławia się młodzież a jak mówiono kiedyś, a wszystko to będzie miało odzwierciedlanie w zabawnych i śmiesznych sytuacjach. Nasza wielopokoleniowa rodzina Wiktorii potrafi zapewnić dobrą zabawę, ale mamy też poważne momenty i tematy które porusza autorka, jak choćby bicie czy terroryzowanie, nieakceptowanie zdania innych, lęk przed bliską osobą.
Powiem, że te 640 stron przeczytałam bardzo szybko, nawet nie wiedziałam kiedy książka się skończyła, ale szczerze to wielkiego WOW nie było. "Ta książka poprawi humor każdemu" głosi napis na okładce, no może i poprawi, to prawda w drugiej połowie książki było zabawnie i nawet się uśmiałam, niestety ale tak gdzieś do połowy książki bardzo denerwował mnie język bohaterek, leciało dużo przekleństw, całe szczęście po połowie panie dały na wstrzymanie i już o wiele przyjemniej było czytać, wtedy też akcja nabrała tempa i humoru. Niestety zakończenie kompletnie mi się nie podobało, jak dla mnie zostało wiele niewiadomych i wątków które się urwały i nie wiadomo co dalej, no chyba że autorka przewiduje kontynuacje - za czym ja osobiście byłabym na tak.
Podsumowując - to powieść obyczajowa o naszym słodko-gorzkim życiu, na zewnątrz wszystko ok, a wewnątrz tocząca się walka. Niby książka z gatunku lekkich, ale jednak coś w niej tkwi, coś co pozwoli nam na chwilę przystanąć i przypatrzyć się naszej rodzinie, naszym relacjom. Na pewno warto poświęcić jej swój czas, będzie trochę humoru i spraw poważnych - po prostu dobra książka, jeżeli nie przeraża Was te 640 stron to zachęcam do przeczytania.
Moja ocena: 4/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
"Europa da się lubić"
Na razie trochę przeraża mnie jej objętość, ale myślę, że dam jej szansę. Może w święta.
OdpowiedzUsuńNie mam zacięcia do takich książek, już sam nawał postaci, który nie jestem wstanie ogarnąć, mnie dezorientuje...ciocia, szwagier, siostrzeńcy i wuj stryja Kazika... to chyba ponad moje siły ;-)
OdpowiedzUsuńNiby fajnie, ale jak pomyślę o tym, że młodzież się jakoś dziwnie tam wysławia. Pamiętam, że ja i moja prababcia porozumiewałyśmy się normalnym językiem i nie było widać przepaści pokoleniowej.
OdpowiedzUsuńChętnie czytam obyczajówki, zapamiętam tytuł.
OdpowiedzUsuńDla mnie też chyba troszkę za duża objętość ;). Chociaż zdarzają się książki grubsze, które czytam. Ale ta jakoś nie przemawia do mnie. Ale za to okładka przyciąga oko :)
OdpowiedzUsuńHm, fabuła jest ciekawa, ale nie intryguje mnie aż tak tym bardziej, że w środku książka troszkę traci. A może takie otwarte zakończenie było zamierzone? :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. W nieco podobnym klimacie przeczytałam właśnie "Jamnika z kluskami", który przypadł mi do gustu, więc myślę, że i "Histerie rodzinne" mogłyby mi się spodobać:))
OdpowiedzUsuńTrochę przeraża mnie objętość tej książki, ale ponieważ lubię twórczość tej autorki, to się jednak zdecyduje na niniejszą pozycje..
OdpowiedzUsuńHmmm w sumie bez szału, mogłabym przeczytać, ale chyba mam lepsze książki na półce :)
OdpowiedzUsuńPowieści obyczajowe z takim klimatem, zawsze znajdują u mnie uznanie :)
OdpowiedzUsuńMam ją u siebie w bibliotece, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńJak tylko spotkam ją w bibliotece, a wiem, że jest, to dam jej szansę;)
OdpowiedzUsuńCiekawiła mnie ta książka i widzę, że warto ją poznać :)
OdpowiedzUsuńJak to się mówi "najlepiej z rodziną wychodzi się na zdjęciu". Chętnie poznam tą historię...
OdpowiedzUsuńChyba nie do końca mnie przekonuje...
OdpowiedzUsuńI really liked it, very informative
OdpowiedzUsuń