źródło |
AUTOR: K. Mirek
WYDAWNICTWO: FILIA
DATA WYDANIA: 2014
STRON: 376
Zbliża się Wigilia, czas radości, wspólnej kolacji, ciepła i blasku bijącego od choinki, czasu który spędzimy razem z rodziną. Dwie bohaterki Marta i Kaja, nic ich nie łączy oprócz pracy w jednym banku - ale czy na pewno nic? Dwie różne kobiety, różne pragnienia - a może jednak coś je łączy? Poszukiwanie szczęścia?
Marta chciałaby by ten dzień był szczególny, w domu, razem przy wigilijnej kolacji, prezenty pod choinką, razem w ciszy i spokoju - mąż i dzieci, znajdując chwile dla siebie. Niestety wie że to tylko marzenie, jak co roku musi zmierzyć się ze swoją teściową - Eleonorą, która we wszystkim jest perfekcjonistką. Znowu będą musieli jechać do niej, lub zaprosić ją do siebie, nici z rodzinnej kolacji. Marta jest coraz bardziej zmęczona tą sytuacją, a do tego problemy piętrzące się w domu: brak kontaktu z dziećmi, oziębłość męża i ciągłe kłótnie które toczą, wszystko zaczyna się jej wymykać z rąk. Podczas jednej z bezsennych nocy Marta wychodzi na balkon i posyła prośbę do nieba, o mały podarunek od losu o kawałek szczęścia, wierzy że jej prośba została wysłuchana i że Wigilia w tym roku będzie cudowna. Jedzie na zakupy, chce zrobić wspaniałe potrawy, jednak czuje się źle, jest zmęczona, zasypia - nawet w kuchni na stole, po powrocie z zakupów jest prawie dziesiąta w nocy, dom cichy, nie ma nikogo - strach że coś się stało, nawet o męża, człowieka który wydawał jej się tak obcy. Po telefonie wszystko się wyjaśnia - teściowa, znowu ona skupia na sobie uwagę - jest w szpitalu, zasłabnięcie. W Marcie gorycz się przelewa, zasypia, w Wigilię teściowa daje znać że nie przyjdzie bo została zaproszona do przyjaciółki. W domu Marty praca wre, by Wigilia była, niestety Marta śpi, a reszta rodziny nie bardzo daje sobie radę, kupują gotowce, wieczorem Krzysztof dzwoni do matki, ta nie odbiera dowiadują się że znowu jest w szpitalu. Wszyscy jadą do niej do szpitala, lekarz informuje ich że teściową trzeba będzie się zająć, w Marcie coś pęka - stwierdza że znalazła rozwiązanie, wyrzuca Krzysztofa z domu - czuje się wolna. Ale czy szczęśliwa? Wigilia, noc narodzin, właśnie w tę noc Marta dostaje swój podarunek, o który prosiła. "Podarunek" który zwolni jej bieg, pomoże przemyśleć sprawy i dostrzec nadzieję.
Marta chciałaby by ten dzień był szczególny, w domu, razem przy wigilijnej kolacji, prezenty pod choinką, razem w ciszy i spokoju - mąż i dzieci, znajdując chwile dla siebie. Niestety wie że to tylko marzenie, jak co roku musi zmierzyć się ze swoją teściową - Eleonorą, która we wszystkim jest perfekcjonistką. Znowu będą musieli jechać do niej, lub zaprosić ją do siebie, nici z rodzinnej kolacji. Marta jest coraz bardziej zmęczona tą sytuacją, a do tego problemy piętrzące się w domu: brak kontaktu z dziećmi, oziębłość męża i ciągłe kłótnie które toczą, wszystko zaczyna się jej wymykać z rąk. Podczas jednej z bezsennych nocy Marta wychodzi na balkon i posyła prośbę do nieba, o mały podarunek od losu o kawałek szczęścia, wierzy że jej prośba została wysłuchana i że Wigilia w tym roku będzie cudowna. Jedzie na zakupy, chce zrobić wspaniałe potrawy, jednak czuje się źle, jest zmęczona, zasypia - nawet w kuchni na stole, po powrocie z zakupów jest prawie dziesiąta w nocy, dom cichy, nie ma nikogo - strach że coś się stało, nawet o męża, człowieka który wydawał jej się tak obcy. Po telefonie wszystko się wyjaśnia - teściowa, znowu ona skupia na sobie uwagę - jest w szpitalu, zasłabnięcie. W Marcie gorycz się przelewa, zasypia, w Wigilię teściowa daje znać że nie przyjdzie bo została zaproszona do przyjaciółki. W domu Marty praca wre, by Wigilia była, niestety Marta śpi, a reszta rodziny nie bardzo daje sobie radę, kupują gotowce, wieczorem Krzysztof dzwoni do matki, ta nie odbiera dowiadują się że znowu jest w szpitalu. Wszyscy jadą do niej do szpitala, lekarz informuje ich że teściową trzeba będzie się zająć, w Marcie coś pęka - stwierdza że znalazła rozwiązanie, wyrzuca Krzysztofa z domu - czuje się wolna. Ale czy szczęśliwa? Wigilia, noc narodzin, właśnie w tę noc Marta dostaje swój podarunek, o który prosiła. "Podarunek" który zwolni jej bieg, pomoże przemyśleć sprawy i dostrzec nadzieję.
"W końcu odpoczywała. Czuła się jak człowiek, który cudem uniknął katastrofy kolejowej.
Rozpędzony pociąg przejechał tuż obok, uratowały ją milimetry." [1]
Czy "ten" podarunek coś zmieni? Czy Marta pogodzi się z Krzysztofem? Czy dadzą sobie szansę? Czy zawalczą o swoja miłość? Czy Marta dogada się z teściową? - chyba poznała na nią sposób :)
Kaja również chce by ten dzień był wyjątkowy, dobre jedzenie, cudna choinka, drogie prezenty, jednak po prostu jej na to nie stać. Jej chłopak chce spędzić święta skromnie, jednak Kaja nie, znowu się zapożycza choć jej długi są już bardzo duże. Bank upomina się o spłaty rat, a Kaja nie ma pieniędzy i nie ma już gdzie pożyczyć. W Wigilie jej chłopak się wścieka i zostawia ją, a ona zostaje z górą jedzenia którą zamówiła w restauracji. Nie chcąc spędzać go w samotności postanowiła zaprosić na kolację samotną sąsiadkę z bloku, jednak sąsiadka tego wieczoru nie była sama - wrócił jej syn Wojtek. Przychodzą razem do Marty jest miło, jedzenie smaczne a Marta już obmyśla plan jak pożyczyć pieniądze od Wojtka, w końcu wrócił z Anglii. Jednak on nie daje się wciągnąć w jej gierki, a ona zaczyna rozumieć że Wojtek nie jest takim facetem jakich ona szuka, Kaja chce się bawić, i żyć beztrosko, a Wojtek - jest taki stateczny, wyrozumiały, miły i przyjacielski. Choć Kaja czuła się w jego uścisku bezpiecznie i cudownie, nie chce dawać mu nadziei, Wojtek jest załamany, a Kaja wdaje się w romans z szefem z pracy - dyrektorem banku.
Czy Kaja zrozumie w końcu co w życiu jest ważne? Czy odnajdzie swoją drogę i miłość? Co z jej długami? Czy wybierze dobrze? A może nie musi wybierać - chyba zrozumiała.
Kaja również chce by ten dzień był wyjątkowy, dobre jedzenie, cudna choinka, drogie prezenty, jednak po prostu jej na to nie stać. Jej chłopak chce spędzić święta skromnie, jednak Kaja nie, znowu się zapożycza choć jej długi są już bardzo duże. Bank upomina się o spłaty rat, a Kaja nie ma pieniędzy i nie ma już gdzie pożyczyć. W Wigilie jej chłopak się wścieka i zostawia ją, a ona zostaje z górą jedzenia którą zamówiła w restauracji. Nie chcąc spędzać go w samotności postanowiła zaprosić na kolację samotną sąsiadkę z bloku, jednak sąsiadka tego wieczoru nie była sama - wrócił jej syn Wojtek. Przychodzą razem do Marty jest miło, jedzenie smaczne a Marta już obmyśla plan jak pożyczyć pieniądze od Wojtka, w końcu wrócił z Anglii. Jednak on nie daje się wciągnąć w jej gierki, a ona zaczyna rozumieć że Wojtek nie jest takim facetem jakich ona szuka, Kaja chce się bawić, i żyć beztrosko, a Wojtek - jest taki stateczny, wyrozumiały, miły i przyjacielski. Choć Kaja czuła się w jego uścisku bezpiecznie i cudownie, nie chce dawać mu nadziei, Wojtek jest załamany, a Kaja wdaje się w romans z szefem z pracy - dyrektorem banku.
Czy Kaja zrozumie w końcu co w życiu jest ważne? Czy odnajdzie swoją drogę i miłość? Co z jej długami? Czy wybierze dobrze? A może nie musi wybierać - chyba zrozumiała.
"(...) łatwo można się zapętlić we własnych smutkach, wiecznie czekać na lepszego męża, dzieci, pracę, wygląd.
A co, jeśli innego życia nie będzie?
Człowiek obudzi się pewnego dnia, obejrzy za siebie i zobaczy tysiące zmarnowanych szans na małe codzienne szczęście." [2]
Książka bardzo mi się podobała. Może i nie ma wymyślnej fabuły, bo takich książek jest pełno, ale nie tak napisanych. Wspaniale, lekko, z nutką: goryczy, radości, łez, zawziętości, rozczarowań, nadziei, ludzkich uczuć i emocji - taka o ludziach, o naszych codziennych troskach i radościach. Czas około Wigilijny, dodaje uroku, oczekujemy sielskiej atmosfery, jednak ludzka natura jest przewrotna, czasami potrafimy tylko robić sobie przykrości oczekując złotych gór, a wszystko może być na wyciągnięcie ręki, to o czym tak marzymy. Książka przy której zamyślimy się i sami popatrzymy na swoje życie, na siebie samych, daje do myślenia i napawa nadzieją. Piękna i refleksyjna, napisana ładnym językiem a i trochę humoru też tu znajdziemy :) Nie ważne że jest lato, a w książce czas świąteczny i tak będzie się ją Wam świetnie czytać - polecam ją Wam gorąco :)
[1] Krystyna Mirek "Podarunek", wyd. FILIA, 2014, str. 333
[2] tamże str. 356
Moja ocena: 5/6
[2] tamże str. 356
Moja ocena: 5/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Chcę poznać Mirek i chyba zacznę od tej powieści, skoro tak bardzo ją chwalisz :D Czekam na dobrą obyczajówkę już od dawna.
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Taka właśnie jest twórczość autorki i dlatego ją uwielbiam! Lekko, ciepło ale i z humorem. Pochłoniłam już 6 jej książek i niedługo sięgam po 7... :)
OdpowiedzUsuńLubię książki które mówią o ludziach, o ich rozterkach i radościach. Ale takie prawdziwe, nie wyolbrzymione. Myślę że "Podarunek" to idealna lektura dla mnie. Pełna uczuć i emocji, a właśnie tego poszukuję w książkach. Poza tym powieści obyczajowe pochłaniam w ogromnych ilościach, więc myślę że i książce Krystyny Mirek dam szansę.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka dni temu. Na chwilę obecną przeczytałam wszystkie, oprócz najnowszej. Ładna, wzruszająca opowieść.
OdpowiedzUsuńPodarunek był moim pierwszy spotkaniem z Panią Mirek, bardzo udanym zresztą, mam w planach zapoznać się z resztą książek tej autorki :)
OdpowiedzUsuńKaja zupełnie nie przypadła mi do gustu, za to chętnie dowiem się jak zakończyła się historia Marty. To będzie moje drugie spotkanie z autorką :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiewiele książek pisarki za mną, ale te, co czytałam, bardzo mi się podobały.
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie i ciepłe powieści. Idealna na jesienne dni.
OdpowiedzUsuńNa pewno ją przeczytam, od dawna mam e-booka:) Potrzebuję tylko rozciągnąć czas :D
OdpowiedzUsuńMam tę książkę od dawna w planach, tylko ciężko przejść mi do realizacji :) Chcę w końcu poznać twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, dlatego cieszę się, ze tak pozytywnie ją oceniasz.
OdpowiedzUsuńNic jeszcze nie czytałam tej autorki ;)
OdpowiedzUsuń