źródło |
AUTOR: R.P. Evans
WYDAWNICTWO: ZNAK
DATA WYDANIA: 2011
STRON: 296
"Okazuj dobro wszystkim ludziom, bo nigdy nie wiesz, jaki krzyż przyszło im dźwigać ani jak bardzo potrzebują twojego wsparcia." [1]
Mark Smart wyjechał z rodzinnego Huntsville na studia do odległego Salk Lake City, tam dostał stypendium na wydziale inżynieryjnym. Był szczęśliwy że opuszcza rodzinny dom, nie dogadywał się nigdy z ojcem który chciał nauczyć go fachu mechanika samochodowego, a on nie pałał do tego zajęcia miłością. Nie rozumiał jak mama, taka elokwentna, oczytana, ciekawa świata mogła wyjść za jego ojca. Jednak los mu nie sprzyjał, w wyniku cięć na uczelni stypendium zostało mu zabrane, on nie chciał wracać do domu słał listy że wszystko jest w porządku, zatrudnił się w liceum jako woźny. Nawet nie wiedział że jego mama umarła, zginęła w wypadku samochodowym, rodzina nie miała go jak powiadomić o jej śmierci bo nie mieli jego numeru, a dzwoniąc na uniwersytet dowiedzieli się że już tam nie studiuje. Dowiedział się dzwoniąc do domu, ojciec wylał na niego cała swoją gorycz krzycząc by ten nigdy nie wracał. Mark miał dosyć, nic mu się nie układał, stracił studia, nie miał przyjaciół, miał parszywą pracę, ból po starcie mamy potęgował jego depresję, nie miał z kim o tym pogadać - postanowił odebrać sobie życie - ale spotkała swojego anioła.
"Mama opowiadała mi, że anioły czasem przebierają się za ludzi i schodzą na ziemię. Tej nocy uwierzyłem w jej słowa." [2]
Macy Wood pracuje w przydrożnym barze, wiele w życiu przeszła. Jej mama zmarła gdy ta miała pięć lat, opiekowała się swoją młodsza siostrą - Noel, bo ich tata nie dawał sobie rady. Kurator zabrał je z domu ojca i rozdzielił, każda został adoptowana przez inną rodzinę. Macy trafiła do domu gdzie była wykorzystywana i bita, w wieku piętnastu lat uciekła, mieszkał na ulicy i w schronisku, jednak udało się jej zdobyć pracę jako pomoc kelnerki. Tam w barze spotkała swojego anioła - Joette, ona jej pomogła, przygarnęła pod swój dach i dała to czego Macy nie znała, nie pamiętała - miłość, spokój, zrozumienie, przyjaźń i matczyną opiekę.
Było zimno, padał gęsty śnieg, to tego wieczoru, kiedy Mark chciał popełnić samobójstwo, a Macy zamyka bar ich drogi się spotkały. Jedno drugiemu było przeznaczone, by sobie pomóc, uratować i się sobą zaopiekować. Razem ruszyli w poszukiwania nie tylko Noel, ale także swojego sensu życia.
Książka o: miłości, przyjaźni, poszukiwaniu siebie, strachu, żalu, gniewie, relacjach rodzinnych, o tym wszystkim co odczuwamy na co dzień, o naszym życiu i poszukiwaniu siebie.
To moje drugie spotkanie z autorem, i w pełni zaliczam go do udanych. Autor przedstawił nam historię dwojga młodych ludzi, których los już w życiu bardzo doświadczył, razem z nimi przeżywamy ich historię, kibicujemy im i życzymy jak najlepiej. Język prosty, czyta się szybko, fabuła również prosta, ale bardzo wciągająca, powodująca że czytając sami zastanawiamy się nad swoim życiem, a na innych dookoła popatrzymy inaczej. Książkę zaliczyłabym do tych z gatunku - lekkich, łatwych i przyjemnych, ale jednocześnie z przesłaniem, i dodatkowymi fluidami dzięki którym po jej przeczytaniu poczujemy dawkę pozytywnej energii :) Na pewno skuszę się na inne książki autora.
Książka o: miłości, przyjaźni, poszukiwaniu siebie, strachu, żalu, gniewie, relacjach rodzinnych, o tym wszystkim co odczuwamy na co dzień, o naszym życiu i poszukiwaniu siebie.
To moje drugie spotkanie z autorem, i w pełni zaliczam go do udanych. Autor przedstawił nam historię dwojga młodych ludzi, których los już w życiu bardzo doświadczył, razem z nimi przeżywamy ich historię, kibicujemy im i życzymy jak najlepiej. Język prosty, czyta się szybko, fabuła również prosta, ale bardzo wciągająca, powodująca że czytając sami zastanawiamy się nad swoim życiem, a na innych dookoła popatrzymy inaczej. Książkę zaliczyłabym do tych z gatunku - lekkich, łatwych i przyjemnych, ale jednocześnie z przesłaniem, i dodatkowymi fluidami dzięki którym po jej przeczytaniu poczujemy dawkę pozytywnej energii :) Na pewno skuszę się na inne książki autora.
[1] Richard Paul Evans "Szukając Noel" wyd. ZNAK, 2011, str. 17
[2] tamże str. 19
Moja ocena: 4,5/6
Moja ocena: 4,5/6
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań:
Fabuła brzmi bardzo ciepło i pozytywnie. Evans napisał tyle książek, że muszę kiedyś jakąś przeczytać!
OdpowiedzUsuńDla mnie to dopiero druga jego książka, ale na pewno nie ostatnia :)
UsuńJa jeszcze nic Evansa nie czytałam, ale mam w planach zapoznanie się z jego twórczością :)
OdpowiedzUsuńPolecam, ma duży wybór książek, więc na pewno się nie zawiedziesz.
UsuńCzytałam i bardzo miło wspominam tę lekturę!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńLubię Evansa. Tę książkę też chyba mamy w swoich zbiorach.
OdpowiedzUsuńTo koniecznie musisz przeczytać - spodoba Ci się :)
UsuńDo tej pory przeczytałam tylko jedną książkę Evansa i był to "List". Bardzo przypadła mi do gustu i z pewnością też kiedyś skuszę się na drugie spotkanie z tym autorem :)
OdpowiedzUsuńMam w planach "List" - gorąco Ci polecam inne książki autora :)
UsuńCoraz częściej sięgam po takie powieści - może się skusze, ale szkoda, że ocena jej nie jest wyższa.
OdpowiedzUsuńNie wyższa, ale naprawdę warto się skusić :)
UsuńTo jedna z moich ulubionych książek Evansa :) Cieszę się, że i tobie się spodobała :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUwielbiam blogi o książkach ;)
OdpowiedzUsuńBędę wpadać ^^
CHCE SIĘ ŻYĆ-BLOG
Dziękuje i zapraszam :)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńEvansa czytałam tylko Stokrotki w śniegu, ale cieszy mnie Twoja pozytywna opinia, bo na półce czekają 3 książki tego autora :) Tego tytułu akurat nie mam
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń