źródło |
AUTOR: Louisa M. Alcott
WYDAWNICTWO: MG
DATA WYDANIA: 2012
STRON: 306
Rodzina Marchów, przed laty wiodło im się dobrze, ale los bywa przewrotny, teraz liczą się z każdym groszem. Żyją skromnie, ale są rodziną bardzo się kochającą, rodzice wpajają swoim czterem córkom zasady (prowadzenie gospodarstwa domowego, szycie, skromność, modlitwa która ma dać im ukojenie i poprzez nią mają pracować nad swoimi charakterami), dzięki którym będą dziewczętami skromnymi ale z mnóstwem zalet.
Mama - zwana Mamisią, pracująca i wychowująca swoje cztery córki. Zawsze jest przy nich i służy im dobrą radą, chce wychować swoje córki na dobre i pracowite dziewczęta, by w życiu były szczęśliwe. Ona sama to chodzące dobro, współczująca i dobroduszna, nie odmówi nikomu pomocy. Nie tylko mama dla dziewcząt, ale również ich powiernica i przyjaciółka, jej córki są dla niej najważniejsze, są jej światem.
Tata - kapelan, obecnie przebywa poza domem, uczestniczy w wojnie secesyjnej po stronie Unii.
Meg - szesnastoletnia, najstarsza z córek państwa March, wyrastała na prawdziwą piękność. Lubi matkować młodszym dziewczętom, pracuje jako guwernantka - nie lubi swojej pracy, uwielbia luksus - suknie, pantofelki na wysokich obcasach, wesołe towarzystwo, przyjęcia, wyprawy, jednak rodzina nie jest majętna i Meg musi sama pracować.
Jo - a właściwie Josephina, piętnastolatka która jest niczym chłopak, wszędzie jej pełno, posiadaczka pięknych długich włosów które były jej dumą, zarabia dotrzymując towarzystwa swojej starej ciotce March, miłośniczka książek - w przyszłości sama chce być sławną pisarką.
Beth - tak naprawdę Elizabeth, trzynastolatka, miła, spokojna, o cichym głosiku, ale z wielkim talentem do muzyki i śpiewu, pianino to jej życie. Całe dnie spędza w domu pomagając gosposi w jego utrzymaniu, tu się uczy, jest wylękniona i boi się ludzi, opiekuje się swoimi lalkami jak własnymi dziećmi.
Amy - najmłodsza, z manierami wielkiej damy i słownictwem które nie zawsze jest odpowiednie do sytuacji, rozpieszczana co doprowadza ją do manii wielkości i próżności, marudząca.
Ameryka, zima, Boże Narodzenie, dziewczęta wspólnie zastanawiają się co sobie kupić za swoje skromne oszczędności, w końcu są święta, czas radości i prezentów. Jednak po wspólnych naradach postanawiają że każda kupi coś dla mamy od siebie. Wieczór, rozmowy z mamą i list od taty który jest jedyną nicią łączącą rodzinę. Dziewczęta za namową mamy, by kształtować swoje charaktery i pracować nad sobą będą w ciągu całego roku odgrywać "Wędrówkę pielgrzyma". I tak to poznajemy rok z życia czterech "małych kobietek", ich wzloty i upadki, łzy, pierwsze miłostki, tęsknoty, smutki i radości, braterską przyjaźń z osieroconym sąsiadem i jego groźnym dziadkiem, zabawy, psoty i figle. Widzimy również jak dojrzewają, jak kształtują się ich charaktery, jak z małych dziewczynek stają się małymi kobietkami.
Jestem ogromnie zaskoczona tą książką, spodziewałam trudnego języka, męczących opisów i nie specjalnie wciągającej fabuły, ale skusiłam się na nią bo w końcu to klasyka, a ja książki nie czytałam.
I co, jakże się myliłam - rewelacyjna książka, po prostu jestem nią zachwycona. Autorka zabrała nas do Ameryki w lata sześćdziesiąte XIX wieku, gdzie poznajemy niezwykłą rodzinę i jej przyjaciół. Język którego tak się obawiałam jest prosty i lekki, opisów bardzo mało, a cała fabuła interesująca i wciągająca, bohaterowie - wyraziści, ciekawi, wprost fascynujący, humor i interesujące dialogi. Jeżeli ktoś obawia się że w książce będzie za dużo umoralniających tekstów, że cała praca nad charakterami i pokładanie nadziei w Bogu będzie nudne i mało wciągające - nic bardziej mylnego. "Małe kobietki" mają w sobie ogromne pokłady nadziei, zabawy, humoru, oczywiście patriotyzmu, bo nie możemy zapomnieć że to czasy kiedy trwała wojna secesyjna. Czytając książkę czujemy jak z kartek bije ciepło i matczyna miłość, czuć ciepło domowego ogniska i więź która łączy rodzinę.
Jak już wspomniałam osobiście jestem książką zachwycona i tym którzy jej jeszcze nie czytali gorąco polecam, klasyka - ale taka którą warto przeczytać.
Z przyjemnością przeczytałabym dalsze losy bohaterek, ale nie wiem czy w Polsce były te książki wydane: "Małe kobietki. Dobre żony", "Mali mężczyźni", "Chłopcy Jo". Obszukałam internet i nie trafiłam na polskie wydania, może Wy coś o tym wiecie?
"Małe kobietki" były kilka razy ekranizowane, ale do najbardziej znanej ekranizacji należy film z 1994 roku, gdzie reżyserem była australijska - Gillian Armstron. Film był nominowany do trzech Oskarów i je zdobył: dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej (Winona Ryder), za najlepszą muzykę filmową, za najlepsze kostiumy. Nie oglądałam filmu, ale na pewno będę chciała go obejrzeć, a jak widzicie na plakacie główne role zagrały same znakomitości.
Krótko podsumowując, świetna książka którą gorąco polecam i i nie ważne jaki macie gust literacki, to książka która na pewno Wam się spodoba.
Moja ocena: 6/6
Ameryka, zima, Boże Narodzenie, dziewczęta wspólnie zastanawiają się co sobie kupić za swoje skromne oszczędności, w końcu są święta, czas radości i prezentów. Jednak po wspólnych naradach postanawiają że każda kupi coś dla mamy od siebie. Wieczór, rozmowy z mamą i list od taty który jest jedyną nicią łączącą rodzinę. Dziewczęta za namową mamy, by kształtować swoje charaktery i pracować nad sobą będą w ciągu całego roku odgrywać "Wędrówkę pielgrzyma". I tak to poznajemy rok z życia czterech "małych kobietek", ich wzloty i upadki, łzy, pierwsze miłostki, tęsknoty, smutki i radości, braterską przyjaźń z osieroconym sąsiadem i jego groźnym dziadkiem, zabawy, psoty i figle. Widzimy również jak dojrzewają, jak kształtują się ich charaktery, jak z małych dziewczynek stają się małymi kobietkami.
Jestem ogromnie zaskoczona tą książką, spodziewałam trudnego języka, męczących opisów i nie specjalnie wciągającej fabuły, ale skusiłam się na nią bo w końcu to klasyka, a ja książki nie czytałam.
I co, jakże się myliłam - rewelacyjna książka, po prostu jestem nią zachwycona. Autorka zabrała nas do Ameryki w lata sześćdziesiąte XIX wieku, gdzie poznajemy niezwykłą rodzinę i jej przyjaciół. Język którego tak się obawiałam jest prosty i lekki, opisów bardzo mało, a cała fabuła interesująca i wciągająca, bohaterowie - wyraziści, ciekawi, wprost fascynujący, humor i interesujące dialogi. Jeżeli ktoś obawia się że w książce będzie za dużo umoralniających tekstów, że cała praca nad charakterami i pokładanie nadziei w Bogu będzie nudne i mało wciągające - nic bardziej mylnego. "Małe kobietki" mają w sobie ogromne pokłady nadziei, zabawy, humoru, oczywiście patriotyzmu, bo nie możemy zapomnieć że to czasy kiedy trwała wojna secesyjna. Czytając książkę czujemy jak z kartek bije ciepło i matczyna miłość, czuć ciepło domowego ogniska i więź która łączy rodzinę.
Jak już wspomniałam osobiście jestem książką zachwycona i tym którzy jej jeszcze nie czytali gorąco polecam, klasyka - ale taka którą warto przeczytać.
Z przyjemnością przeczytałabym dalsze losy bohaterek, ale nie wiem czy w Polsce były te książki wydane: "Małe kobietki. Dobre żony", "Mali mężczyźni", "Chłopcy Jo". Obszukałam internet i nie trafiłam na polskie wydania, może Wy coś o tym wiecie?
Plakat z filmu "Małe kobietki" z 1994 r. źródło |
"Małe kobietki" były kilka razy ekranizowane, ale do najbardziej znanej ekranizacji należy film z 1994 roku, gdzie reżyserem była australijska - Gillian Armstron. Film był nominowany do trzech Oskarów i je zdobył: dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej (Winona Ryder), za najlepszą muzykę filmową, za najlepsze kostiumy. Nie oglądałam filmu, ale na pewno będę chciała go obejrzeć, a jak widzicie na plakacie główne role zagrały same znakomitości.
Krótko podsumowując, świetna książka którą gorąco polecam i i nie ważne jaki macie gust literacki, to książka która na pewno Wam się spodoba.
Moja ocena: 6/6
Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Dorocie z Wydawnictwa MG
Na pewno kiedyś przeczytam, bo to w końcu klasyka, która wypada znać. Nie miałam jeszcze okazji się z nimi zapoznać.
OdpowiedzUsuńMelu, czytałam jakiś czas temu i to była świetna lektura. Klasyka, której potrzebowałam. Siedziałam pod kocem z książką i tak mi było dobrze :)
OdpowiedzUsuńInteresująca książka, którą chętnie bym przeczytała. Niestety nic nie wiem o polskich wydaniach.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że ten tytuł należy już do klasyki literatury i na pewno się do niej przymierze wcześniej czy później :)
OdpowiedzUsuńKlasyka, którą muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Jejku, już od tak dawna przymierzam się do tej książki, że aż wstyd, iż wciąż po nią nie sięgnęłam... Dzięki, że mi o niej przypomniałaś :D
OdpowiedzUsuńCzytałam, czytałam! Uwielbiam! Moja miłość zaczęła się początkowo od filmu, potem przeczytałam książke- jak zawsze dużo, dużo lepszą od swej wersji filmowej :)
OdpowiedzUsuńCały czas sobie obiecuję, że przeczytam tę książkę i ciągle to odkładam.
OdpowiedzUsuńMałe kobietki to przecudowna książka, uwielbiam ją!:)
OdpowiedzUsuńNie specjalnie przepadam za klasyką. Choć skoro piszesz że język jest lekki i prosty, a fabuła wciągająca, to może jednak dam szansę tej książce :).
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale oglądałam ekranizację, która przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTaka zachęcająca recenzja i tyle pozytywnych komentarzy! :) Trzeba będzie nadrobić te "klasyczne" braki w znajomości lektur. :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie dla mnie, chociaż... kto wie? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam ją na półce i koniecznie muszę przeczytać. Koniecznie, nawet podwójnie, bo książka znajduje się na liście BBC top 100, a tę listę czytam :).
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś książkę, której główna bohaterka zachwycała się właśnie tą pozycją. Od tamtej pory marzy mi się, żeby ją przeczytać, ale jakoś nigdy mi z tym nie po drodze :(
OdpowiedzUsuńOglądałam ekranizację. Chętnie zapoznałabym się z książką :)
OdpowiedzUsuń